MME SOFIA: PANIE BIJĄ PANÓW
Prezentujemy Wam podsumowanie Młodzieżowych Mistrzostwach Europy pań, które właśnie zakończyły się w Sofii.
Zaplecze kadry Polskiego Związku Bokserskiego seniorek zdecydowanie przerasta swych rówieśników z reprezentacji męskiej. Potwierdziły to, w ostatnich latach, starty w mistrzostwach Europy.
W niedawno zakończonych indywidualnych mistrzostwach Europy juniorek i juniorów (wg EUBC młodzieżowych) płeć piękna naszej kadry odniosła kolejny triumf. Z Sofii powróciła z czterema brązowymi medalami. Na najniższym stopniu podium stanęły: w wadze muszej Weronika Rogalińska (Skorpion Szczecin), koguciej Karolina Ampulska (Wda Świecie), półśredniej Julia Różańska (Wisła Kraków) i ciężkiej Martyna Jancelewicz (Taurus Goleniów). Choć zabrało złota czy srebra to jednak nie ulega wątpliwości, iż polskie zaplecze olimpijskiego pięściarstwa kobiet zmierza ku światowej czołówce i z tej mąki powinien być chleb. Mam na myśli awans na igrzyska olimpijskie, a tam wywalczenie upragnionego medalu.
Nie było wolnego losu czy walkowera
Tym razem droga do medalu, jakiejkolwiek z naszych reprezentantek, nie była usłana różami. To znaczy żadna z zawodniczek nie awansowała do dalszej rundy dzięki walkowerowi czy korzystnemu wolnemu losowi. Chcąc wywalczyć miejsce na podium trzeba było wygrać chociażby jeden pojedynek. I tak też było w przypadku Julii Różańskiej i Martyny Jancelewicz, które batalię europejskiego czempionatu rozpoczynały od ćwierćfinałowej serii. W przypadku dwóch pozostałych polskich pięściarek: Weroniki Rogalińskiej i Karoliny Ampulskiej ta droga była trudniejsza, gdyż nasze juniorki chcąc zdobyć co najmniej brązowy medal musiały wygrać dwie walki. Taka jest prawda. Czyli nic za darmo...
Mamy trzon kadry juniorek
W sumie polskie zawodniczki na sofijskim ringu stoczyły 14 pojedynków, z tego 6 wygrały i 8 przegrały. Ten ujemny bilans - zdaniem trenera kadry PZB juniorek Marka Węgierskiego - powinien być korzystniejszy, gdyby przegranej w rywalizacji o półfinał nie doznała ubiegłoroczna złota medalistka ME kadetek (do 15 lat) Daria Parada. Pięściarka Skorpiona Szczecin niezasłużenie przegrała na punkty 1:4 z przeciętnie boksującą Francuzką Tallayą Brillaux. - Daria była aktywniejsza, zadając więcej ciosów. Francuzka po ringu uciekała, jej boks był mało ciekawy, a przede wszystkim mało skuteczny – komentował pojedynek z Sofii trener kadry PZB juniorek. Dobrze, że podopieczna trenera Marcina Stankiewicza jest rocznikowo młodsza i jeszcze w przyszłym sezonie powinna stanąć na juniorskim szczeblu do rywalizacji o mistrzostwo Europy. Podobnie jak Karolina Ampulska, Martyna Jancelewicz czy Oliwia Toborek. Na przyszły rok mamy trzon kadry, a taka alternatywa powinna napawać optymizmem.
A oto co powiedział po zakończeniu startów Polek trener Marek Węgierski – Apetyty przed wyjazdem były nieco większe. Liczyliśmy, że jedna lub dwie nasze podopieczne zakwalifikują się do ścisłego finału i staną do walki o złoty medal. Niestety, tak się nie stało. Nie chciałbym usprawiedliwiać ćwierćfinałowego występu Darii Parady, ale było to oszustwo. Jednym słowem sędziowski wałek. Inne nasze podopieczne stanęły na wysokości zadania i nie mam pretensji, choć lepiej mogła zaboksować Jessika Żelazko.Rywalka jej była w zasięgu.
Od dziś już trzeba zabrać się do pracy, bo w przeciwnym razie przeciwniczki zdystansują nas i ten dystans będzie trudny do odrobienia. Mam już swój wiek i mam nadzieję, że już od teraz trenerska młodzież stanie na wysokości zadania, i będzie kontynuować szkoleniową myśl. A ta się sprawdza, czego dowodem są medale w najważniejszych, młodzieżowych imprezach.
Sukcesy Polek w ostatnich latach
W ub. roku na mistrzostwach Europy w Roseto polskie juniorki zdobyły 3 medale - złoty: Patrycja Borys (Hetman Białystok), 2 brązowe: Beata Kałuża (Skorpion Szczecin) i Ewelina Mańka (Berej Boxing Lublin).
W tegorocznych ME kadetek (EUBC – juniorek) w Galati; złoty medal – Zofia Stachowiak (KSW Gostyń), srebrny – Barbara Marcinkowska (Pomorzanin Toruń), 2 brązowe – Julia Szeremeta (MKS LO II Chełm Lubelski) i Nikola Prymaczenko (Legionowska Akademia Boksu)
W ubr. ME w Anapie; 2 złote – Zofia Stachowiak (KSW Gostyń) i Daria Parada (Skorpion Szczecin), 2 srebrne – Martyna Jancelewicz (Taurus Goleniów) i Oliwia Toborek (Żoliborska Szkoła Boksu Warszawa), brązowy – Karolina Ampulska (Wda Świecie).
W sumie polskie pięściarki w ME juniorek i kadetek wywalczyły 16 medali (4 złote, 3 srebrne, 9 brązowych). Podział na kategorie wiekowe (juniorki) – 1,0,6, (kadetki) – 3,3,3.
Brakuje kontynuacji szkolenia
W znacznie gorszych humorach powrócili do kraju nad Wisłą polscy juniorzy. Pod kierunkiem nowo powołanego trenera kadry PZB Krzysztofa Miałkiego zaplecze rodzimego boksu na 12 rozegranych walk – 5 wygrało i 7 przegrało. W 7-osobowej ekipie najlepiej zaprezentowali się Paweł Brach (waga musza), Mateusz Bereźnicki (waga ciężka) oraz Oskar Kopera (waga superciężka). „Trójka” naszych reprezentantów dotarła do ćwierćfinału i na tym etapie została wyeliminowana z turnieju. Najwięcej stawiano na zeszłorocznego brązowego medalistę MME z Roseto Oskara Koperę (Orkan Gorzów). Po wygraniu w świetnym stylu i odprowadzeniu do krainy marzeń (wygrał w 2 rundzie przez rsc) Fina Danila Rantanena, wychowanek trenera Grzegorza Swadowskiego w 1/4 finału trafił na jednego z faworytów tej wagi, mistrza świata i Europy Rosjanina Aleksieja Dronowa. Fakt, że do poziomu pięściarstwa rosyjskiego biało-czerwonym jeszcze dużo brakuje (Polak przegrał przed czasem – rsc 2 runda), jednak nasz pięściarz w ringu robił co mógł. Przewaga Rosjanina z minuty na minutę rosła i nie było sensu rozbijać twarzy Polaka, gdyż zdrowie było ważniejsze. Zresztą to samo potwierdził w telefonicznej rozmowie trener Krzysztof Miałki. - Nie tylko ringowe doświadczenie przemawiało za Rosjaninem, ale także różnica klasy – informował dla bokser.org szkoleniowiec PZB juniorów.
Starty polskich juniorów podsumowuje trener Krzysztof Miałki – Nie jesteśmy zadowoleni z występów naszych juniorów. Nie tylko, iż zabrakło medalu czy medali, ale więcej spodziewałem się po udziale Oliwiera Zamojskiego oraz Michała Jarlińskiego. Obaj posiadają międzynarodowy staż i powinni wypaść znacznie lepiej. Podobnie jak bydgoszczanin Damian Zawieruszyński, który z przeciętnym Finem mógł znacznie skutecznej zaboksować. Chyba zabrakło umiejętności!
Uważam też, że był zbyt krótki okres przygotowań, co sprawdziło się w walkach na sofijskim ringu. Ponadto w klubowych ośrodkach nie ma kontynuacji szkolenia. Zawodnicy trenują tam znacznie mniej, a kiedy przyjeżdżają na zgrupowanie centralne są nieprzygotowani nie tylko pod względem technicznym, ale też i motorycznym. A tak być nie powinno. Powinna być korelacja szkolenia w klubie, jak i na obozach kadry. Jeśli tego nie zrozumieją klubowi szkoleniowcy, wówczas nie możemy marzyć o sukcesach na ringu międzynarodowym. Po powrocie do Polski oddaję się do dyspozycji zarządu PZB...
Komentarz od autora
Pięć minut dla TV
Mam duże wątpliwości co do zmian kolejnych trenerów kadry, które mają służyć poprawie polskiego młodzieżowego pięściarstwa. Dlatego też jestem przeciwnikiem ciągłej roszady szkoleniowców, bo takie manewry dobrze nie wróżą rozwojowi naszego olimpijskiego boksu. Trener kadry powinien mieć czas i chociażby kilka lat na poznanie, i przygotowanie zawodników do najważniejszych światowych, i europejskich turniejów. Powinien sukcesywnie poznawać danego pięściarza mentalnie (tu kłania się systematyczna współpraca z psychologiem) oraz pod względem motorycznym (chodzi o współpracę z fizjologiem).
Powinien też blisko współpracować z klubowymi trenerami. Wierzę w to, że szkoleniowcy kadry PZB często kontaktują się z klubowymi włodarzami (czytaj trenerami), ale znacznie gorzej jest z opieką medyczną. Zwłaszcza w klubowych ośrodkach, gdzie brakuje pieniędzy i gdzie ledwo wiążą koniec z końcem. Jeśli w XXI wieku te standardy nie będą wdrożone i następnie kontynuowane, to o sukcesach na młodzieżowych ringach możemy zapomnieć.
I jeszcze jedna bardzo ważna, często pomijana sprawa. Niewielu wie o tym, iż polscy pięściarze o kilka lat później rozpoczynają starty w ringu. W porównaniu do europejskich przeciwników jesteśmy dwa, a nawet cztery lata do tyłu. Podam przykład. W Niemczech czy Czechach, nie mówiąc o Rosji lub Ukrainie, młodzież tam pierwsze kroki w ringu stawia w 9 lub 10 roku życia. U nas oficjalnie może rozgrywać pierwsze walki, kiedy ukończy 14 (dziewczyny 15) lat. I to porównanie zdecydowanie jest na korzyść rywali.
Przecież to jeden z głównych priorytetowych argumentów, by polski olimpijski boks w przyszłości odzyskał dawny blask. Innej alternatywy nie widzę. Jeśli będzie inaczej, wówczas Europa nie mówiąc świat przesuną się dużymi krokami do przodu, a my będziemy się cofać. O tym nie tylko powinni wiedzieć sami zainteresowani oraz kibice,ale także i media. Przede wszystkim czołowe stacje telewizyjne, które dla większej oglądalności prześcigają się w pomysłach. Takie problemy powinny być rozpatrywane i nagłaśniane na antenach programów promujących bokserskie wydarzenia. Na koniec przypominam - medaliści olimpijscy, mistrzostw świata czy Europy, a później czempioni zawodowego ringu rozpoczynają pięściarską karierę od solidnych podstaw. A w naszym kraju - jak na razie - nie ma widoków na taką poprawę.
Od kilku już lat polscy juniorzy i kadeci nie mogą nawiązać do triumfów (zdobył brązowy medal w MŚ juniorów i srebrny w ME kadetów) wychowanka Zawiszy Bydgoszcz Eryka Apresyana, z którym rozmowę w hali Zawiszy przeprowadza dla naszego portalu autor teksu, red. Sławomir Ciara. Podsumowanie startu w MME znajduje się także na bokserskim blogu autora tekstu.
Na zdjęciach: polskie juniorki i kadetki w ostatnich latach wywalczyły 16 medali (4,3,9).
Najwięcej złotych zdobyła Zofia Stachowiak, która 2-krotnie stanęła na najwyższym stopniu podium ME kadetek.