SULĘCKI O WALCE Z MBILLIM: ZROBIĘ CO DO MNIE NALEŻY
- To nie będzie łatwa walka, ale nigdy nie czułem się lepiej od czasu powrotu do mojego trenera - mówi Maciej Sulęcki (33-3, 13 KO), który po sprawieniu niespodzianki w Kazachstanie dostał walkę z unikanym przez innych Christianem Mbillim (28-0, 23 KO).
Pojedynek odbędzie się 27 czerwca, a w stawce będzie pas WBC wagi super średniej w wersji tymczasowej, a co za tym idzie status challengera dla pełnoprawnego mistrza, czyli Saula Alvareza (62-2-2, 39 KO). Przypomnijmy, że Maciek kiedyś z Canelo sparował i nawet odniósł się do tamtych wspólnych treningów z meksykańskim gwiazdorem.
"Striczu" wkrótce zamelduje się w Dzierżoniowie, gdzie pod okiem Piotra Wilczewskiego rozpocznie obóz przygotowawczy. Po porażce z Pacheco wrócił pod jego skrzydła i pod koniec lutego, niespodziewanie, pobił na wyjeździe Ali Achmedowa (TKO 10). Dzięki temu dostał teraz propozycję walki z unikanym przez innych Kameruńczykiem z francuskim paszportem.
- Zbudowałem wokół siebie świetny zespół, każdy robi dobrze swoją robotę, a 27 czerwca upewnię się, że zrobię to, co do mnie należy. Jestem również przekonany, że będą wspierać mnie polscy kibice z Kanady, Chicago czy Nowego Jorku. Nie będę wiec sam. Wylecę stamtąd jako mistrz i obowiązkowy pretendent dla Canelo. Będę więc mógł rozwiązać nasze problemy, jakie pojawiły się podczas sparingów z Alvarezem - dodał Sulęcki.
- Długo czekałem na ten moment i nie ma mowy o tym, bym nie zszedł z ringu z pasem WBC. Ciężko na to wszystko pracowałem. Dziękuję Sulęckiemu za to, że miał na tyle odwagi, aby przyjąć to wyzwanie. Kiedy jednak znajdziemy się już w ringu, będzie musiał zmierzyć się z całą intensywnością i wściekłością, które zgromadziłem przeciwko tym, którzy odmówili walki przed nim - stwierdził faworyzowany Mbilli.