KOWALIOW PRZED POŻEGNALNĄ WALKĄ WSPOMINA NAJLEPSZE WYSTĘPY

Redakcja, BoxingScene

2025-04-16

- Boks dał mi wiele, dał mi wszystko co potrzebne do życia, poczyniłem jednak pewne inwestycje, które zapewnią byt mojej rodzinie. Zrozumiałem, że mogę żyć bez boksu - mówi Sergiej Kowaliow (35-5-1, 29 KO).

Były trzykrotny mistrz świata wagi półciężkiej, obecnie pięściarz kategorii cruiser, podczas piątkowej gali w Czelabińsku stoczy pożegnalny pojedynek. Ale postanowił zaryzykować, gdyż jego ostatnim rywalem będzie należący do szerokiej czołówki Artur Mann (22-4, 13 KO). Kazach z niemieckim paszportem, były pretendent do pasa IBF, ma na rozkładzie między innymi Nikodema Jeżewskiego.

- Nie było poważnych ofert, a że mam już 42 lata, to czekanie kolejne dwa na coś dużego nie miału sensu. Postanowiłem więc zawiesić rękawice na kołku i powiedzieć wszystkim "arrivederci". Nie mogę się już doczekać pożegnalnej walki tutaj, w moim domu w Czelabińsku, tym bardziej, że Mann to wymagający rywal na tym etapie mojej kariery. Wracam po kolejnej długiej przerwie, więc sam do końca nie wiem, na ile mnie stać i co pokażę w ringu. Ale będzie to na pewno ostatni występ w mojej karierze. A co będę robił dalej? Sam nie wiem. Będę zajęty dziećmi, syn ma dziesięć, a córka sześć lat. Będę po prostu cieszył się życiem - kontynuował "Krusher".

Rosjanin stoczył wiele pamiętnych walk. Nie potrafił wskazać tej najlepszej, wybrał więc kilka.

- Nie potrafię wskazać tej jednej najlepszej walki. Trzeba wymienić kilka, od tej z Nathanem Cleverlym, gdy zdobyłem tytuł po raz pierwszy, przez Ismaiła Sillacha, gdy po raz pierwszy obroniłem pas, następnie wybrałbym wygraną w unifikacji z Bernardem Hopkinsem, kończąc na udanym rewanżu z Eleiderem Alvarezem - stwierdził Kowaliow.