WIDEO: 40. ROCZNICA LEGENDARNEJ WOJNY HAGLER vs HEARNS

W 40. rocznicę pamiętnej, choć krótkiej wojny dwóch legend przypominamy Wam walkę Marvin Hagler (60-2-2, 50 KO) vs Thomas Hearns (40-1, 34 KO) o tytuł bezdyskusyjnego mistrza świata wagi średniej.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 16-04-2025 08:46:06 
Szkoda że nigdy nie doszło do rewanżu, . Hearns złamał rękę na głowie Haglera i nie wiadomo jakby to wyglądało w inny przypadku. Najlepsza walka ever z tych krótkich
 Autor komentarza: Maksymalista
Data: 16-04-2025 09:28:19 
Strasznie Hagler zbił tego Hearnsa
 Autor komentarza: Starykibic
Data: 16-04-2025 10:19:41 
Hearns przez długi czas siał terror na ringach zawodowych. Jeden z tych dziwnych bokserów; wysoki, szczupły, ale z morderczą plombą w rękawicach. Jak to określił takich zawodników, chyba @Stieczkin, "chuda kostucha".
Ciekawostką jest to, że w czasach boksu olimpijskiego /wówczas nazywanego boksem amatorskim/ odsetek skończonych przez Niego walk przed czasem był niewielki. Dopiero na zawodowstwie bił tak mocno. Z jednej strony inne rękawice, ale chyba nie tylko to.
W jednym z oficjalnych spotkań reprezentacji Polski i USA /wtedy takie spotkania się odbywały i to wcale nie tak rzadko/ doszło do walki T. Hearns vs B. Gajda. Nasz mistrz Europy przegrał, ale na punkty i całkiem dobrze sobie radził.
 Autor komentarza: StonkaKartoflana
Data: 16-04-2025 10:53:08 
Co ciekawe hearns na co dzień ważyl 2-4kg więcej niż limit wagi w której walczył
 Autor komentarza: Stieczkin
Data: 16-04-2025 11:01:06 
Hearns i Hagler to jest top wszechczasów. Nie ma już dziś takich zawodników. Sama walka Hearns vs Leonard to podręcznik boksu - stylów, taktyki, charakteru. Niestety powyższe starcie z Haglerem nie oddaje całego kunsztu Hernsa, który poza byciem chudą kostuchą - przyznaję się do autorstwa - był również wspaniałym bokserem.

Fakt, że warunki fizyczne miał jednak bardzo dobre. Osobiście nienawidziłem walczyć z takimi kolesiami, doprowadzali mnie do płaczu. Za długie i za twarde kończyny. Wejście w zasięg rażenia jest koszmarem, bo dobrze wyszkolony przeciwnik wstawia umiejętne "dyszle" - mordercze proste, kumulujące siłę wynikającą z długości ramienia z siłą nacierającego rywala. Brr. A kiedy już człowiek przedrze się na tyle blisko, żeby takiego typa trafić, nadziewa się na potwornie twarde i wszechobecne kości i łokcie. Przy dobrze "zatejpowanych" dłoniach i walkach wyłącznie w formule bokserskiej jeszcze można to przeżyć. Ale w rękawicach bez tejpów albo w formule kick-boks, gdzie dochodzą kolana i piszczele - dziękuję serdecznie. Do wymienionych już przyjemności dochodzi większe ryzyko kontuzji. Dlatego teraz, będąc starym dziadem, z poprawnie wyszkolonymi "kostusiami" nie sparuję. Szkoda nerwów i zdrowia :)
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.