Eddie Hearn tłumaczy, dlaczego Dmitrij Biwoł (24-1, 12 KO) oddał pas WBC Davidowi Benavidezowi (30-0, 24 KO), decydując się na trzecie starcie z Arturem Beterbijewem (21-1, 20 KO).
- Sprawa jest prosta. Mamy kontrakt i co ważniejsze, daliśmy słowo, że będziemy walczyć trzeci raz z Beterbijewem. Turki Alalshikh wykonał olbrzymią pracę dla Biwoła, który stoczył cztery pojedynki w Arabii Saudyjskiej. Gdy przegrał bardzo nieznacznie z Arturem, Turki wyszedł i zapowiedział rewanż, gdy tego nie musiał. Częścią tej umowy było to, że jeśli Biwoł wygra rewanż, to Beterbijew dostanie trzecie starcie. Byłem więc bardzo zaskoczony szybką realizacją obietnic.
- Nie zapominajmy również, że Biwoł dopiero co zdobył ten pas WBC. Jako nowy mistrz zawsze dostajesz trochę czasu. Nie mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdy coś było już dawno temu dogadane, a Benavidez długo czekał. On dopiero co pokonał Morrella i ciąg zdarzeń nastąpił błyskawicznie - negocjacje, przetarg, poinformowanie ludzi o oficjalnej ofercie.
- Czy kiedykolwiek widzieliście, by ktoś z federacji publicznie mówił o ofercie, jaką otrzymał pięściarz, tak jak to miało teraz miejsce z Biwołem? To nieco dziwaczne. Wygląda to tak, jakby próbowali wywrzeć na niego presję, by wziął walkę z Benavidezem. Pieniądze z kolei nie są zbliżone do tych, które Dmitrij zarobi za trzeci bój z Beterbijewem. Nie ma to jednak znaczenia, czy oferta wynosiła 20 milionów dolarów, mamy kontrakt, a przede wszystkim daliśmy słowo, które jest naszym zobowiązaniem, którego nigdy nie złamiemy - podsumował brytyjski biznesmen.