JOYCE NIE ZAMIERZA KOŃCZYĆ: CZYŻ NIE BAWILIŚCIE SIĘ DOSKONALE?
Joe Joyce (16-4, 15 KO) szedł niczym burza po tytuł wagi ciężkiej, aż nagle przyszła seria czterech porażek w pięciu ostatnich walkach. Wczoraj wieczorem na punkty pokonał go Filip Hrgović (18-1, 14 KO), ale dobijający do czterdziestki Brytyjczyk ani myśli o zakończeniu kariery.
Wicemistrz olimpijski z Rio (2016) w wadze super ciężkiej ostatnie dwie walki - z Derekiem Chisorą i właśnie Hrgoviciem, przegrał nieznacznie, po ringowych wojnach. Być może dlatego też nie zamierza odwieszać rękawic na kołku? A może po prostu nie potrafi obiektywnie spojrzeć na to wszystko z boku?
- Przecież Hrgović to znakomity zawodnik, a poza tym, czy nie bawiliście się świetnie na naszej walce? No właśnie... To była twarda i zacięta potyczka. Tak więc nie myślę o sportowej emeryturze, chcę kontynuować karierę. Jestem w dobrej formie fizycznej, utrzymuję przytomność umysłu, dlaczego więc miałbym kończyć? Nadal dobrze się tym wszystkim bawię, a przede mną jeszcze sporo ciekawych walk i opcji. Kiedy nadejdzie ten czas, na pewno odwieszę rękawice na kołku, ale to jeszcze nie jest ten moment - powiedział Joyce.
- To była zacięta rywalizacja i, jak zawsze w przypadku Joyce'a, bardzo ciekawa walka. Joe powinien jednak poważnie zastanowić się nad swoją przyszłością - wtrącił do dyskusji promotor Frank Warren.
https://www.youtube.com/watch?v=mme0411hoXk
A co do dalszej kariery to nie zapominajmy, że to są sportowcy zawodowi, a walka to ich PRACA i ZAROBEK. Chce nadal dostawać po ryju za garść dolarów więcej i są chętni by to oglądać, to proszę bardzo.
Takie jak zmiana charakteru, mania prześladowcza czy niekontrolowane wybuchy gniewu albo brak panowania nad emocjami. Ja to wszystko widziałem na własne oczy, u podobnych "zbieraczy", tylko kilka poziomów niżej od Joyce'a. Dopóki nie zaczął przegrywać przed czasem albo padać na deski, sądziłem, że to po prostu jakaś aberracja. Facet ogólnie wygląda inaczej, więc myślałem, że może ma bardziej masywną czaszkę, albo trochę większą, ze zwiększoną ilością płynu mózgowo-rdzeniowego, ale bez wodogłowia. Innymi słowy, jakieś genetyczne coś, co sprawia, że jego mózg aż tak się nie degeneruje. Ale nie.
I teraz jego walki są w moich oczach jak jakieś idiotyczne wyzwania na tik-toku. W stylu "kto zeżre więcej środków nasennych, zanim go odetnie" albo "kto dłużej powisi za szyję". Niektórzy nawet te idiotyzmy przeżywają. A niektórzy nie. Albo kończą jako warzywa.
Dodatkowo uważam że Chisora też już główkę ma przeoraną i też jest to widoczne. Może Jeszcze pociągnie jeśli jakakolwiek regeneracja po tylu bombach jest możliwa i ostatnia walka będzie ostatnią i nie dorzuci dalszego rozwoju choroby bo witaminy B.complex to już będzie mao. Pozdrawiam i życzę zdrówka wszystkim fanom pięściarstwa:D
Ale poczekajcie jeszcze 5-10 lat, to będą jedynie mamrotać pod nosem niezrozumiałe słowa.
"Nieuzasadniony gadżet, zwłaszcza że niedawno 2 x ciężko leżał na dechach".
Joyce tylko raz ciężko leżał na deskach, w drugiej walce z Zhangiem.
Ten który został znokautowany w sumie stoczył 70 walk (z czego wiele na 12 lub 15 rund), w tym 5 przegrał przez nokaut. I dożył ponad 99 lat.
"Ale poczekajcie jeszcze 5-10 lat, to będą jedynie mamrotać pod nosem niezrozumiałe słowa."
Nie możesz tego wiedzieć. Wielu zawodników, pomimo przyjmowania licznych ciosów w trakcie kariery, zachowuje pełną sprawność werbalną nawet po zakończonych walkach. Przykładem może być Jake LaMotta czy Oliver McCall – ten drugi, aktywny do dziś, przez lata przyjmował uderzenia, które powaliłyby większość czołowych zawodników wagi ciężkiej, a wciąż nie ma problemów z wyraźną artykulacją.
"And all the rugby players had the same test in the DEXA scan and the next highest was like times three, but I was like times five."
Badania metodą DEXA wykazały, że gęstość kości czaszki Joyca jest pięciokrotnie wyższa niż u przeciętnej osoby (dla porównania, u innych rugbistów wynik ten wynosił około trzykrotności normy). Wskazuje to na potencjalne predyspozycje fizyczne do absorbowania urazów głowy, analogiczne do pięściarzy wymienionych powyżsej.
Chwilowo nadawaliśmy na tych samych falach :D
To zależy od wielkości mózgu w proporcji do pojemności mózgoczaszki. Jak mózg przylega ściśle do ścianek to się nie obija po ciosie, a jak jest malutki, a pała wielka, to lata na wszystkie strony, jak orzeszek i się uszkadza. Dlatego na urazy bardziej narażeni są bokserzy z dużą głową (np. Szpilka) od takich z małą (np. Kownacki). Już nie mówiąc o tym, że w dużą głowę łatwiej trafić.