TIM TSZYU WRÓCIŁ NA ZWYCIĘSKĄ ŚCIEŻKĘ
Po dwóch kolejnych porażkach Tim Tszyu (25-2, 18 KO) walczył dziś o swoją przyszłość i karierę. Boleśnie odczuł to na swojej skórze Joseph Spencer (19-2, 11 KO).
Były już mistrz świata wagi junior średniej zaczął trochę nieśmiało. Wyprowadzał mało ciosów, najczęściej lewy prosty, koncentrując się przede wszystkim na defensywie. Po przerwie zaczął atakować, wciąż jednak mając zaciągnięty hamulec ręczny. Dopiero w trzeciej odsłonie rozwinął skrzydła i będąc blisko rywala szukał podbródków oraz haków na korpus.
Spencer wychodząc do czwartej rundy miał już lekko podpuchnięte oczy, a Tim złapał wiatr w żagle, swoje uderzenia składał w coraz dłuższe kombinacje i sędzia ponaglał Amerykanina, by czymś odpowiadał, grożąc przerwaniem potyczki. Po kilkunastu ciosach Tszyu przy linach sędziego wyręczył narożnik Spencera, rzucając ręcznik na znak poddania.
- Po porażkach zawsze można się podnieść i wierzę, że wracam mocniejszy. Uczę się na błędach i odrobiłem już swoją lekcję. Jeśli kibice będą tego chcieli, z chęcią zmierzę się teraz z Thurmanem - powiedział po wszystkim Tszyu.