BACHODIR ŻAŁOŁOW PO RAZ PIERWSZY NA PUNKTY

Redakcja, Informacja własna

2025-04-05

Bachodir Żałołow (15-0, 14 KO) wrócił po długiej przerwie na ring zawodowy i po raz pierwszy w karierze usłyszał ostatni gong. Wszystko za sprawą Igora Szewadzuckiego (12-3, 10 KO).

Dwukrotny mistrz olimpijski wagi super ciężkiej od początku zyskał sporą przewagę, boksując jednak trochę jak w boksie zawodowym. Dużo pracy na nogach, skakania, bicia z kontry, a wszystko kontrolowane prawym prostym. Ukraiński "Hulk" schował się za szczelną gardą i niczym czołg szedł do przodu. Większość akcji zbierał na rękawicę, ale sporo też przyjął od Uzbeka. Faworyt wygrywał wyraźnie, boksował jednak w tym samym tempie i można było się zastanawiać, czy tak "tańcząc" na wstecznym wystarczy mu energii na cały dystans?

W końcówce trzeciej rundy złapał w końcu rywala w akcji cios na cios, ulokował mocną bombę z lewej ręki na szczęce Szewadzuckiego i ten ciężko padł na matę ringu. Wydawało się, że zostanie wyliczony, ale dość szybko poderwał się na nogi i po liczeniu szukał nawet kontry.

Żałołow zbierał kolejne rundy i punkty, lecz mało co wskazywałoby na to, że może podtrzymać stuprocentową serię nokautów. A Szewadzucki po prostu szedł naprzód... Ciosów zadawał mało, a większość z nich i tak pruło powietrze. Wszystko trochę bez emocji, ale niemal równo z gongiem kończącym siódme starcie Szewadzucki trafił prawą ręką. Uzbek niby nie był zraniony, ale w narożniku oddychał dość ciężko. Minuta przerwy dobrze mu zrobiła i po niej nadal kontrolował tempo oraz przebieg walki. Wygrał pewnie trzy ostatnie rundy, lecz z pewnością czeka go jeszcze dużo pracy, jeśli rzeczywiście marzy o podboju krainy olbrzymów.

Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść Żałołowa 100:89, 97:93 i 97:92.