MICHAEL MOORER WSPOMINA GEORGE'A FOREMANA
- To bardzo przykra wiadomość - nie ukrywa smutku Michael Moorer (52-4-1, 40 KO), komentując śmierć legendarnego George'a Foremana (76-5, 68 KO).
"Duży George" w 1994 roku znokautował sensacyjnie Moorera i został - mając 45 lat i 299 dni - najstarszym w historii mistrzem świata wagi ciężkiej. Do dziś nikt nie poprawił tego osiągnięcia. Z kolei Moorer był pierwszym w historii championem królewskiej kategorii boksującym z odwrotnej pozycji.
- To była epicka walka. George przegrywał ze mną i wszyscy to widzieli, pokazał jednak wielkie serce do walki i wytrwałość, by wrócić z dalekiej podróży i zwyciężyć jako najstarszy mistrz w historii. To był wielki, silny, ale przede wszystkim dobry facet. Budził szacunek i podziw, to wszystko bardzo przykre, bo odeszła ikona i legenda tego sportu - powiedział Moorer.
Jeśli jakimś cudem jest tu jeszcze Kibic, który nie oglądał tej walki, poniżej ją przypominamy. Lektura obowiązkowa!
Szacunek dla Świętej Pamięci Foremana. Nie tylko dlatego, że zdobył czempionat w wieku 45,299 ale dlatego, że zaczynał od początku. Nikt mu nie dał czampa emeritusa w pierwszej walce. Typol zaczynał od zera i musiał się mierzyć z młodziakami - Morrison, Holyfield... Nie zawsze wygrywał ale nikt Mu nic nie dał za darmo. Wszystko odkupił swoim zdrowiem, ale i satysfakcja pewnie była większa. On Frazer i Ali i wszyscy pięściarze tamtej epoki byli gladiatorami, nie dlatego, że walczyli 15 rund. Oni nic nie chcieli za darmo, sami wywalczyli sobie sławę. Walczyli częściej i bez zbędnej kalkulacji. Walczyli kilkanaście razy w roku. A teraz? Teraz są kalkulacje i pięściarze biznesmeni. Jak mieć szacunek do typa co walczy raz na rok i jest w czołówce na tle tych wcześniejszej ery pięściarzy, co nieraz całe życie zostawili w ringu? Pozdr