NGANNOU BĘDZIE DĄŻYŁ DO REWANŻU Z FURYM
Kiedy Tyson Fury (34-2-1, 24 KO) ogarnie się i wróci na ring, tam chętnie poczeka na niego Francis Ngannou. Kameruńczyk chętnie wyjdzie do rewanżu za walkę z października 2023.
"Król Cyganów" - wtedy jeszcze mistrz WBC, był wtedy liczony w trzeciej rundzie i wygrał niejednogłośnym werdyktem sędziów. Potem jednak "Predator" przegrał przez nokaut z Anthonym Joshuą (28-4, 25 KO). Niewykluczone, że Fury i Joshua spotkają się teraz między sobą, ale gwiazdor MMA chętnie znów wyjdzie do ringu z Tysonem.
- Walka Fury'ego z Usykiem była bliska. Miałem coś na granicy remisu, a jeśli Usyk, to nie aż tak wysoko jak mieli to sędziowie na swoich kartach. Po ostatnim gongu czekałem, bo według mnie werdykt mógł pójść w obie strony. Co teraz z Furym? Cóż, najchętniej zobaczyłbym go w przyszłym roku w ringu ze mną. Teraz zależeć mi będzie właśnie na tym rewanżu - nie ukrywa Ngannou, który po dwóch walkach bokserskich wrócił do MMA i wielkim stylu zbił mistrza PFL Renana Ferreirę.
"O cholera, mam walczyć z Ngounnu? Teraz?! Fuck! Zapomniało mi się! No dobra, to już pójdę. Tylko browar czymś przykryjcie, żeby się nie odgazował za bardzo."
W efekcie wyłapał strzał, który go przewrócił, ale ogólnie krzywdy nie zrobił. Fury w formie z dowolnej walki z Usykiem nokautuje Kameruńczyka mniej więcej do 6 rundy. Ale rozumiem intenję - kasy nigdy za wiele. Realnie myślę jednak, że Fury zignoruje wyzwanie. Raz, że kiepsko by to wyglądało. Z Usykiem mu nie wyszło, to się rzuca na kolesia z MMA z bilansem 0-2. Absolutna żenada.
Do tego w perspektywie jest znacznie ciekawsza walka z Joshuą, którą zresztą zaproponował pan ekscelencja. Dlatego mam najszczerszą nadzieję, że podobne cyrki nie będą organizowane. A Ngounnu niech trolluje Wildera, tam może mieć większe szanse. A i sama walka byłaby ciekawsza.
No i tez chlopak niech gra tam gdzie jest jego gra - Aspinall, Jones czekaja. Ponoc obie federacje moglyby sie dogadac, wiec niech Ngannou dziala na swoim terenie
Fury olał tamte przygotowania we wszystkich możliwych aspektach. Trenował na pół gwizdka albo wcale a do ringu wychodził jak na sparing z kimś w stylu Machmudowa. Czyli wielkim, ciężkim, mułowatym zwierzem bez specjalnych umiejętności. Nabrał rozumu dopiero po tym, kiedy się nadział.
Gdyby trenował tak jak do Usyka, opracował sobie taktykę pod Ngounnu (tak jak opracował pod Wildera) i wyszedł z nastawieniem, że naprzeciwko staje ktoś, kto może mu zagrozić, a nie wielki wór, to by Kameruńczyka wykończył. Tak, jak kończył lepszych od niego Chisorę i Whyte'a.
Zapomniał już jak mu AJ wybił boks z głowy?