TERAZ HRGOVIĆ DLA ITAUMY?
- Teraz Hrgović? Czemu nie - mówi Moses Itauma (11-0, 9 KO), który dopiero za kilka dni przestanie być nastolatkiem, a ma już na rozkładzie Wacha (TKO 2) czy McKeana (KO 1).
Filip Hrgović (17-1, 14 KO) to już zdecydowanie przeskok półkę wyżej, ale przecież brytyjski młokos bije tak szybko journeymanów, że trzeba chyba podnieść poprzeczkę jeszcze wyżej.
Francis Warren potwierdził, iż Hrgović mógłby być jedną z opcji. Innymi ciekawymi rywalami - zdaniem Warrena, byliby Jermaine Franklin (23-2, 15 KO), Charles Martin (30-4-1, 27 KO) czy Kubrat Pulew (32-3, 14 KO) ze swoim pas(ki)em WBA Regular.
- Opcji jest sporo, choć mi najbardziej podoba się pomysł walki z Hrgoviciem - nie ukrywa Warren.
Niektórzy stwierdzą "za szybko", ale to samo słychać było przecież przed Wachem i McKeanem...
Ryzyko duże a zyski praktycznie żadne. W przypadku porażki Chorwat spada do drugiej ligi a zwycięstwo daje mu niewiele. Więc pewnie wybierze to, co kocha najbardziej. Stuknie sobie jakiegoś Jordana Reyes'a dorzuci Arnold Gjergjaja i znów będzie w pierwszej dyszce Boxreca. Potem przy trosze szczęścia Usyk zakończy karierę, paski się rozejdą, jak się dobrze zakręci, może zdobyć któryś nawet bez walki a potem kisić ile się da.
A i doubis udowodnił że ewentualna porażka to nie dżuma..
Co prawda, to prawda. Do Dubois'a można mieć różne pretensje, ale bumobijstwa zarzucić mu żadną miarą nie można. Listę przeciwników ma solidną i nie wygląda na to, żeby usiłował szukać łatwych walk.
Ale z Joshuą miałem wrażenie że widzę młodego M.Tysona - ustawienia frontalne, garda z szeroko rozłożonymi łokciami, ta sama praca nóg na szerokich rozstawionych stopach, Identyczne zrywanie klinczu - czyli przedramię pod szyję przeciwnika.
Doubis chyba zrozumiał, że to jego się mają bać i że mniej dostanie po ryju jak to on będzie bił a nie czekał na bezpieczną akcję jak z Joycem
Ale nie winiłbym Hrgovica jakby tego nie wziął. Mało kto to weźmie z szerokiego topu.
"Itauma to mr nobody na dzien dzisiejszy"
Żartujesz? CV jeszcze nie najlepsze, ze względu na wiek, ale potencjał ogromny. I to chyba nie tylko moim zdaniem. Co-main event w Rijadzie świadczy o tym, że zdaniem organizatorów również.
"Zastanawiam sie tylko co taka walka dalaby Chorwatowi"
Jeśli nie wiesz to ja Ci odpowiem: łomot życia.
Ma to sens biznesowy. Żałołow to groźny gość z zapchlonego Uzbekistanu, z którym nikt bardziej znany nie chce walczyć, bo to się nie opłaca. Szanse na zwycięstwo trudne do oceny, w łeb można zebrać solidnie a kasę zarobić raczej słabą. Bo pod całą przykrywką zachodniej "poprawności politycznej" i dziesięciu ton obłudy Bahodir wciąż jest dla nich tylko jakimś "skośnookim Ruskiem". Żeby go zauważono i się nim zainteresowano, musiałby albo urywać rywalom łby, albo zachowywać się jak pijana małpa. Ewentualnie wyglądać jak Gigantopitek, patrz Machmudow.
Więc będzie dalej obijał journeymanów i skończy jak Dyczko, który też walczy z ogórami, raz na rok. Jeszcze Europa Wschodnia (czyli my) plus Ukraina jest się w stanie jakoś przebić. Ale zawodnicy z "byłego Sojuza" muszą być już absolutnie wybitni, jak Gołowkin, Biwoł czy Beterbijew. Dawniej przebijali się jeszcze Rosjanie, którzy żeby coś zdziałać obecnie muszą udawać, że są Kanadyjczykami albo innymi Jamajczykami. A "utalentowanych" to Zachód skreśla, podobnie jak skreśla utalentowanych pięściarzy z Afryki?
Ilu takich znasz, poza Makabu, Bakole (zresztą bracia), Mchunu i może jeszcze Indongo, chociaż on już nie walczy? A pięściarzy są w Afryce tysiące, tylko nikogo nie interesują. Prawo krwi. Trzeba się jeszcze "szlachetnie urodzić".