SZYBKA ROBOTA MAKARCZUKA W SZWAJCARII. TERAZ KRAŚNIK
Eugeniusz Makarczuk (12-0, 5 KO) wybrał się w ten weekend na galę do Zurychu, by skrzyżować rękawice z gospodarzem, Szwajcarem kosowskiego pochodzenia Alfredem Kqirą (9-3, 2 KO), który w grudniu ubiegłego roku przegrał na punkty z Lukasem Dekysem. Makarczuk był jednak zdecydowanie silniejszy fizycznie od rywala, Szwajcar zupełnie nie poradził sobie z groźnym pięściarzem z Lidy. Gospodarz ekspresowo musiał uznać wyższość przeciwnika z Polski.
Zawodnik Tymex Boxing Promotions wygrał z Kqirą już w drugiej rundzie, raz rzucając rywala na deski. Ringowy wyliczył szwajcarskiego pięściarza, ale szybko dostrzegł, że nadal chwieje się na nogach, dlatego zdecydował się przerwać starcie. Z rytmu Makarczuka nie wybiło nawet wielkie opóźnienie, jakiego doświadczył już w szatni. Według pierwotnego harmonogramu Polak miał zawalczyć ze Szwajcarem około godz. 22, ale do ringu wszedł przed pierwszą w nocy. To było spore zaskoczenie, że po walce z Dekysem w grudniu ubiegłego roku pojawiła się druga oferta ze Szwajcarii, tym razem dla Makarczuka, na starcie z tym samym rywalem. Zwłaszcza, że 31-latek walczy w wyższym limicie, jest naturalnie silniejszy. Był dużym faworytem.
Pierwotnie Makarczuk miał do wyboru dwa pojedynki - albo starcie w Szwajcarii, albo pojedynek wieczoru na gali MB Boxing Night 23 w Kraśniku 21 grudnia. Menedżer Wiktor Materan miał więc małą zagwozdkę, jaką decyzję podjąć. Szybka robota w Zurychu i zero problemów zdrowotnych po walce sprawiły, że 31-latek wystąpi ostatecznie na Lubelszczyźnie i stoczy pojedynek zakontraktowany na dystansie dziesięciu rund. To będzie dla niego czwarty tegoroczny pojedynek.
Podczas wydarzenia w Szwajcarii wystąpił także Konrad Kozłowski (7-1-1, 2 KO). Polak musiał uznał wyższość Fatona Vukshinaja (17-1-2, 12 KO), który pokonał 27-letniego pięściarza z Koszalina przed czasem w czwartej rundzie.