BARTŁOMIEJ 'BALBOA' DOMALIK: IDĘ PO SWOJE!
- Byłem wypalony, bez motywacji i chęci, a dziś, znów jest we mnie ogień. Idę po swoje, a cel mam jasny i oczywisty - drugi pas federacji GROMDA - mówi jedna z największych postaci w polskim boksie na gołe pięści Bartłomiej "BALBOA" Domalik. Z nowymi siłami i przede wszystkim trenerem Piotrem Wilczewski przygotowuje się do zaplanowanej na 13 grudnia gali GROMDA 19: PORACHUNKI.
- Wielu kibiców pamięta Ciebie z sukcesów kickboxerskich. Ale od kilku lat numerem 1 jest boks na gołe pięści na galach GROMDY. To stąd decyzja o zmianie szkoleniowca i rozwijaniu umiejętności pięściarskich?
Bartłomiej Domalik: W pewnym momencie uznałem, że potrzebuję zmiany w swoim życiu sportowym. Czułem się wypalony, nie miałem chęci i motywacji do treningów. To były główne powody rozstania z trenerem Łukaszem Jaroszem, z którym współpracowałem przez wiele lat. Pożegnaliśmy się mając bardzo dobre relacje i to też bardzo ważne.
- Piotr Wilczewski od dawna uważany jest za jednego z najlepszych polskich trenerów bokserskich.
BD: Łukasz Jarosz zawiesił bardzo wysoko poprzeczkę, wspólnie doszliśmy do świetnego poziomu sportowego. Dlatego szukałem trenera najwyższej klasy, takiego, u którego jeszcze wdrapię się na kolejny szczebel.
- Trenujesz więcej i intensywniej niż wcześniej?
BD: Zazwyczaj są to 2 treningi dziennie, a raz w soboty. Trudno oczekiwać, aby nowy trener całkowicie zmienił 30-letniego pięściarza. Mnie potrzebne jest inne spojrzenie, inny pomysł, zmiana i wprowadzenie jakiś detali. Mam nadzieję, że już 13 grudnia uda się kibicom zaprezentować to, co wypracowaliśmy w zaledwie kilka tygodni. Może komuś z boku wydaje się to proste, lecz przyznaję, że dużo poświęciłem i wiele kosztowała mnie decyzja o zmianie trenera i miejsca pracy.
- Były jakieś rozterki?
BD: Jestem sportowcem, który zdaje sobie sprawę, iż w czasie kariery trzeba mieć charakter i decydować się na najlepsze rozwiązania. Znów jest we mnie ogień, cieszę się z każdego treningu.
- Najlepsza dotychczasowa walka na GROMDZIE?
BD: To był pojedynek w wielkim finale z Dawidem Maximusem Żółtaszkiem. Byłem bardzo dobrze przygotowany i świetnie mi się walczyło. Wszystko zgrało, a ja byłem profesorem w małym ringu.
- Niedawno miałeś okazję sparować z Mateuszem Masternakiem?
BD: To były tylko dwie rundy, bowiem Mateusz przygotowywał się do pojedynku z mańkutem (Floydem Massonem - red.). Dlatego nie byłem zbytnio przydatny jako sparingpartner.
- Kilku zawodników GROMDY próbuje, choć z różnym skutkiem, sił w profesjonalnym boksie.
BD: Na dziś nie patrzę w kierunku zawodowego pięściarstwa, freak fightów itd. Mam jeden, jasny cel i spokojnie do niego dążę. Zdobyłem pas Międzynarodowego Mistrza GROMDY, a teraz chcę odebrać trofeum Mateuszowi Don Diego Kubiszynowi. Przede mną walka 13 grudnia, potem jeszcze jedna i być może w kolejnej stanę do pojedynku o pas. Chciałbym aby taki plan się ziścił. Jestem bardzo ambitnym zawodnikiem. Dążę do tego, aby wywalczyć także ten drugi pas GROMDY. Bez względu na to, czy w jego posiadaniu będzie Mateusz Kubiszyn, czy ktoś inny. Bardzo ciężko pracuję na sukces. Przy okazji, dziękuję za pomoc: Everwood House&Spa, Trak-Pol, Markam, OLAVOGA, Bodzio Meble, Marathoon, Total Estate Concept.