LEŚNIAK WSTAŁ Z DESEK I WYSZARPAŁ WYGRANĄ PO TRUDNEJ WALCE
Michał Leśniak (18-3-1, 4 KO) wstał z desek, przełamał kryzys i wyszarpał wygraną nad Jose Perdomo (6-2, 3 KO) po naprawdę trudnej walce.
Początek wyrównany z nieznaczną przewagą pięściarza z Wałbrzycha. Tempo nie było wysokie, ale "Szczupson" po czwartej rundzie zaczął ciężko oddychać. Było to zaskakujące tym bardziej, że kondycja raczej była jego mocnym punktem. Zauważył to rywal, który podkręcił tempo. Zaczął łamać Michała i pod koniec piątej rundy miał go na deskach. Sędzia jednak nie liczył, choć powinien...
W szóstej rundzie było jeszcze gorzej. Michał łapał oddech, ciężko oddychał, a po lewym sierpowym na szczękę padł i tym razem był liczony. Nokaut wisiał w powietrzu. Leśniak pokazał wtedy charakter, dotrwał do przerwy, a po niej huknął prawym na szczękę i to pod przeciwnikiem ugięły się nogi. Wyratował się klinczem. Michał wygrał rundę do wiwatu. W ostatniej odsłonie obaj poczęstowali się kilkoma bombami i po gongu kończącym potyczkę w napięciu czekali na werdykt sędziów.
A ci punktowali niejednogłośnie - 77:74 Leśniak, 76:75 Perdomo i 76:75 - stosunkiem głosów dwa do jednego wygrał Leśniak. O przekręcie nie ma mowy, ale werdykt mógł pójść w drugą stronę...