RAFAŁ WOŁCZECKI SZYBKO I CIĘŻKO ZNOKAUTOWAŁ ZYŚKA
Redakcja, Informacja własna
2024-11-16
Nazywają go królem nokautu, a Rafał Wołczecki (13-0, 9 KO) udowodnił przed momentem, że naprawdę potrafi przyłożyć. Zdobył tytuł mistrza Polski wagi średniej demolując Przemka Zyśka (19-3, 6 KO) już w pierwszej rundzie.
Wrocławianin na swoim terenie mógł liczyć na gorący doping swoich kibiców, a on odwdzięczył się im efektownym nokautem.
Rafał szybko naruszył Przemka lewym sierpowym, dobił prawym i w zasadzie było już po walce. Zyśk powstał na osiem, sędzia puścił go jeszcze do walki, ale kolejny prawy sierp Wołczeckiego przyniósł bardzo ciężki nokaut.
Wołczecki obok Cieślaka to najmocniej bijący polski bokser. Wygląda na to, że wrócił na właściwe tory
I tak i nie, czasami nawet elektryczny zawodnik potrafi sie pozbierac tutaj jednak nalezalo wkroczyc miedzy zawodnikow podczas akcji konczacej bo faktycznie malo mile bylo patrzec jak zysk siedzac na macie rusza rekoma jakby mial drgawki, ale nie takie KO bywaly. Pamietam jak Wilder skosil emerytowanego Liakowicza to wygladalo jak z horroru.
Nikt na tej sali tak nie myślał oprócz jurorów, taki to już sport.
Werdykt raczej sprawiedliwi, rundy byly bliskie, a ze Master walczyl u siebie to dziwne zeby przy tak bliskiej walce dali mu przegrana.
Masson zaskoczyl bo prezentowal sie (zwlaszcza do 8-mej) rundy bardzo dobrze, zwlaszcza kondycyjnie, walczyl na luzie ale z jego akcji nie wiele wynikalo - oprocz kilku czystych lewych na dol (gdzie Master tez lokowal po dolach) to byly jakies pacanki.
Tak czy siak Mateusz powinien sie zastanowic czy faktycznie jest wstanie rywalizowac na najwyzszym poziomie, zwlaszcza z mankutami, bo ta walka pokazala ze Masterowi to totalnie nie leza mankuci oraz poraz kolejny pokazala, ze Mateusz za wolno łapie rytm (z kilkoma wyjatkami, bo miewal walki gdzie od poczatku strzelal)