PO PONAD ĆWIERĆ WIEKU WRACA IKE IBEABUCHI!
To może być najbardziej szalony lub najwspanialszy powrót w historii boksu. Kiedyś kreowany na króla wagi ciężkiej, tuż przed walką mistrzowską skazany za gwałt - po ponad ćwierć wieku wraca Ike Ibeabuchi (20-0, 15 KO)! W trakcie procesu zdiagnozowano u niego chorobę afektywną dwubiegunową.
Nigeryjczyk szedł jak burza przez zawodowe ringi, bijąc niepokonanych wtedy Davida Tuę czy Chrisa Byrda. Odbyły się pierwsze rozmowy w sprawie potyczki z Lennoxem Lewisem, ale silny jak tur Nigeryjczyk ostatni pojedynek stoczył w minionym wieku. Ba, w minionym tysiącleciu...
Po wieloletniej odsiadce i wyjściu na wolność "Prezydent" wrócił na salę, odbudował formę, a teraz oficjalnie ogłoszono jego powrót na ring. Nigeryjczyk wystąpi w swojej ojczyźnie. Po raz pierwszy w zawodowej karierze, bo od 1994 do 1999 roku boksował w USA.
Ibeabuchi zaboksuje 7 grudnia podczas gali w Port Harcourt. Tam jego rywalem będzie Ayman Farouk Abbas (4-10-1, 1 KO). Pojedynek zakontraktowano na sześć rund. Dodajmy, że kilka tygodni po walce Ibeabuchi będzie obchodził 52. urodziny...
Poniżej jedna z pierwszych walk Ike'a na ringach zawodowych.
Dokladnie to samo chcialem napisać, chyba że "na gwałt" było w sensie "w trybie ekspresowym" a jezeli nie to po prostu lapsus. On nie ma po co wracac, nawet jakby przez te cwierc wieku trzymal jakas forme to i tak nie ma szans z kims pokroju Wacha czy Meyny
Ha, ha :-D
Nie wiem czy Ike na przełomie tysiąclecia pokonałby Lewisa ale taki Wład unikałby go jak ognia. A takich Brewsterów myślę że by miażdżył. Zmarnowana kariera i tyle. Tych lat nie odda nikt.