Krzysiek Włodarczyk mógł tylko pokiwać głową i powiedzieć do niepokonanego dotąd Kema Ljungquista (18-1, 11 KO) "wiem co teraz czujesz"...
Przekładana walka Duńczyka z Muratem Gasijewem (31-2, 24 KO) odbyła się nieco później i w innym miejscu, ale wynik końcowy nikogo nie zaskoczył.
Rosjanin, były zunifikowany mistrz kategorii cruiser, wolno rozkręcał się w powrocie po trzynastu miesiącach przerwy. Ale w końcu w połowie piątej rundy zranił rywala lewym hakiem na korpus, za moment poprawił hakiem na żebra, ale tym razem z prawej ręki, potem zagonił przeciwnika na liny i tam zamarkował prawy podbródek, by po zwodzie znów huknąć lewym hakiem w okolice wątroby. Ljungquist zgiął się jak scyzoryk i został wyliczony do dziesięciu.