POLSKI I KALINOWSKI WYGRALI W ŻUKOWIE
Redakcja, Informacja własna
2024-10-26
Za nami gala Krystiana Każyszki w Żukowie. W daniu głównym Mateusz Polski (8-1, 3 KO) pokonał Luisa Romero (12-8-1, 8 KO), choć weteran z Wenezueli sprawił mu sporo problemów.
Po ośmiu rundach sędziowie nie byli jednomyślni, typując wygraną Mateusza 77:75, 75:77 i 78:74.
W innej ciekawej potyczce "półciężki" Kajetan Kalinowski (9-1, 4 KO) pokonał nieznacznie na punkty, również na dystansie ośmiu rund, Rafała Dudka (3-1-1, 2 KO). Punktacja sędziów 77:74 i dwukrotnie 76:75.
Ponadto zwycięstwa do swoich rekordów dopisali Dominik Harwankowski (14-0, 3 KO) oraz Filip Wąchała (2-0, 1 KO).
Kalinowski też fatalnie. Stoczył remisową walkę z 40-letnim kickbokserem.
Zwykłe pompowanie rekordu. Polski powinien przejść na zawodowstwo najpóźniej w 2015 roku. Teraz to już od bardzo dawna musztarda po obiedzie, co zresztą ostatecznie wyjaśnił inny kickoxer, czyli Lodzik. Z kolei Kalinowski to pompowany średniak. Najwyraźniej obaj zawodnicy są szykowani na "konserwy" - przeciwników z ładnym rekordem dla prospektów z krajów o wysokiej pozycji marketingowej.
Rozumiem pompowanie rekordów, ale po wczorajszej walce Polskiego z Romero poczułem obrzydzenie. To nie było naciągnięcie walki remisowej lub lekko przegranej, ale walki przegranej do wiwatu, w której Mateusz został ośmieszony, ze 20 razy wpadając w liny po chybionych zamachowych cepach.
Z Polskim nie ma dobrego rozwiązania. Najwyraźniej Każyszka bardzo mocno go przecenił i teraz został z ręką w nocniku. Żeby dobrze sprzedać rekord Mateusza za takie pieniądze, żeby pompowanie się zwróciło, ten rekord musi chociaż "jakoś tam" wyglądać. Czyli muszą się w nim znajdować przeciwnicy z dodatnim bilansem i co najmniej journeymani. Co gorsza (dla kibiców i Każyszki), tych walk musi być jeszcze co najmniej ze 6. Więc będą wały.
Chyba że Polski zostanie spisany na straty. Wtedy skończy się jak z Kiwiorem albo Trycem. Czyli jakiś tam rodzaj freaków. Pewnie Fame MMA, bo na Gromdę to Polski jest zdecydowanie za mały. Chyba że Grabowski zdecyduje się na jakieś walki pokazowe w niższych wagach.
Polski po prostu nie sprawdził się na zawodowstwie, a problemy Każyszki mało mnie interesują. Widziały gały, co brały. Nie chcę natomiast oglądać w Polsce tego typu przekrętów poniżej poziomu ringów niemieckich. Jak nasz kraj wygląda w oczach takich okradzionych z wygranej bokserów i ich ekip?
Nie dramatyzowałym. Romero to klasyczny przypadek latynoskiego journeymana. W tym regionie są ich tysiące i do Europy jadą zasadniczo po wypłatę. Wiedzą, że zapewne przegrają i wliczają to sobie w koszty. No chyba że natrafią na kogoś takiego jak Kiwior. I tak też postrzegają nasz kraj. Jako "Prawie Zachód" z możliwością lepszego zarobku niż u siebie. A przekręty będą się mnożyły wprost proporcjonalnie do spadku poziomu polskich zawodowców. Taki biznes.