Boks ma poważny problem z dopingiem. Taką tezę wysuwa emerytowany już Tony Bellew (30-3-1, 20 KO).
Bombardier z Liverpoolu był mistrzem świata wagi cruiser, a przez moment również czołowym "ciężkim". Ale po laniu z rąk Usyka zawiesił rękawice na kołku.
- Według mnie osiemdziesiąt procent mistrzów świata świadomie wspomaga się dopingiem. To prawdziwy i duży problem w boksie. To nie jest tak, że tak myślę, ja to po prostu wiem - zaczął pogromca takich zawodników jak David Haye (x2), Edison Miranda, Isaac Chilemba, Nathan Cleverly, Ilunga Makabu, BJ Flores czy nasz Mateusz Masternak.
FROCH WSPOMINA: BELLEW JAKO JEDYNY PRZEWRÓCIŁ MNIE NA SPARINGU >>>
- Sam mierzyłem się z wieloma rywalami, którzy byli na dopingu i dobrze o tym wiedziałem. Każdy, kto został złapany, powinien w mojej ocenie być dożywotnio dyskwalifikowany. Miałem złamane żebra, złamany nos, szczękę, sześć razy miałem złamaną rękę, ale byłem gotów znieść każdy ból, żeby tylko wygrać. Byłem gotów umrzeć w ringu za cenę zwycięstwa. Dlatego moim zdaniem każdy złapany na braniu sterydów powinien być dyskwalifikowany raz na zawsze - dodał Bellew.