WOKÓŁ WAGI CIĘŻKIEJ (21 PAŹDZIERNIKA 2024)
To co lubicie najbardziej, czyli wyłącznie o największych i najmocniej bijących. Prezentujemy Wam skrót wiadomości z samej tylko wagi ciężkiej.
Bob Arum, promotor Jareda Andersona (17-1, 15 KO), przyznał, że nie był zwolennikiem jego walki z Martinem Bakole (21-1, 16 KO). - To nie była nasza decyzja. Turki Alalshikh zwrócił się bezpośrednio do zawodników z konkretną ofertą. Jared w życiu nie widział takich pieniędzy, ale spotkał się z facetem, z którym dotąd nie miał również do czynienia. Jego porażka nie była dla nas jakimś zaskoczeniem. Nie łączcie więc tego pojedynku z naszymi matchmakerami, bo my byliśmy akurat przeciwni tej walce. Mogliśmy pójść do sądu, żeby temu zapobiec, ale nie robimy takich rzeczy. Pozwoliliśmy, żeby walka się odbyła. Była to jednak najgłupsza walka, jaką Jared mógł podjąć - powiedział szef grupy Top Rank.
Silny jak tur Kingsley Ibeh (14-2-1, 12 KO), który świetnie przeistoczył się z futbolisty amerykańskiego w poważnego boksera, mocnym sierpem znokautował po minucie niepokonanego dotąd Jacka Maya (10-1, 9 KO).
Pomimo druzgocącej porażki i brzydko wyglądającego nokautu Frazer Clarke (8-1-1, 6 KO) zapowiedział, że ani myśli o sportowej emeryturze i zamierza kontynuować karierę. - Prawda jest taka, że byłem w życiowej formie, po prostu dałem się złapać bardzo mocnym ciosem - powiedział brązowy medalista olimpijski wagi super ciężkiej (2021).
Po ponad trzech latach przerwy wrócił Nick Webb (18-3, 14 KO) i zastopował w ósmej rundzie niepokonanego dotąd Courtneya Bennetta (5-1, 2 KO).
Dainier Pero (9-0, 7 KO) - młodszy brat znanego z ringów olimpijskich Leniera Pero, pobił w niespełna trzy rundy Williego Jake'a Jr (11-6-2, 3 KO).
A żeby bardzo dobry pięściarz, bez stojącego za nim wpływowego promotora, mógł dostać swoją szansę, musiał pojawić się jakiś arabski szejk i zwrócić się z bajeczną ofertą bezpośrednio do zawodników. A Arum jeszcze śmie mówić, że łaskawie pozwolił na tę walkę, choć mógł ją sądownie zablokować. Obrzydlistwo.
U Andersona już z Martinem widać było i duży potencjał, i jeszcze braki. Nikt w Top Rank nie unikałby Bakole, tylko walka odbyłaby się w 2025 lub nawet 2026 roku.
W PL wzorowym przykładem było prowadzenie Diabła przez AW w czasach, gdy polski boks zawodowy raczkował jeszcze tak naprawdę.
Cholera, boks to jedyny sport, w którym nie chodzi o to, by mierzyć się z najlepszymi, tylko by przez 90% kariery szykować się do tych starć. Dlatego tak mnie cieszy, że ten cały "jego ekscelencja" rozruszał to środowisko, a przykłady Dubois, Parkera czy Zhanga pokazują, że porażka z innym zawodnikiem z czołówki nie wyklucza cię z gry, co najwyżej sprawia, że spadasz jeden szczebelek niżej, ale masz naukę i doświadczenie, dzięki któremu możesz zaraz wskoczyć o kilka stopni wyżej, przeskakując przy okazji tego, który cię pokonał. No i przegrana walka sprawia, że nie musisz już bronić tego cholernego zera w rekordzie, więc możesz odważniej prowadzić swoją karierę.
Prowadzenie zawodnika to nie unikanie wyzwań. Akurat prowadzenie Andersona było całkiem sensowne i na pewno nie było hodowaniem na bumach pod title shota a'la Wasyl. Może jakby Anderson dostał jeszcze z 3 walki z gościami typu Takam i się jeszcze poprawił to doszusował do tego poziomu.
Nawet w takim średnio inwazyjnym sporcie jak piłka nożna musisz powoli wprowadzać juniorów, żeby ich nie spalić. Co dopiero w boksie, gdzie dostajesz mocno po łbie. Jedna taka walka może skończyć gościowi karierę jak nie jest gotowy.
A Bakole? Bakole niech przepadnie, bo jest za dobry i nie generuje zainteresowania prawdziwych kibiców. On nie ma dawać lekcji prospektom, to prospekci mają wyżywać się na zmęczonych życiem i boksem wypalonych 40-latkach. Przecież nie o to chodzi, żeby dobry/bardzo dobry/wybitny bił się z bardzo dobrym, tylko ma bić skrojonego pod siebie przeciwnika, który musi spełniać jeden kluczowy warunek - nie stanowić poważnego (a najlepiej żadnego) zagrożenia. I tak po raz osiemnasty, dziewiętnasty, dwudziesty. A gaże oczywiście opłaci kibic w PPV. Prawdziwy kibic, który rozumie ten bizn... yyyy, to znaczy sport. Wie, że 20 walk to jeszcze za wcześnie na poważnego przeciwnika. Całe szczęście, że nie wie tego jego ekscelencja Turki Alalshikh.
..
OK może trzeba się zastanowić, czy takie lanie może zagrozić w dalszym rozwoju zawodnika, naruszając go fizycznie lub psychicznie, może jest takie zagrożenie i tu należało to wziąć pod uwagę. Natomiast naprawdę nie traktujmy tego 0 w rekordzie jak ksiądz dziewictwa.