FABIO WARDLEY CHĘTNY NA BOMBARDOWANIE Z WILDEREM
Fabio Wardleyowi (18-0-1, 17 KO) spodobał się pomysł walki z Deontayem Wilderem (43-4-1, 42 KO). 29-letni kibic Ipswich Town po wygranych nad Gormanem (TKO 3), Adeleye (TKO 7) i Clarke'em (TKO 1) wdarł się do ekstraklasy wagi ciężkiej.
"Brązowy Bombardier" poniósł cztery porażki w pięciu ostatnich walkach, lecz jego sława wciąż przerasta jego obecne możliwości i pozostaje łakomym kąskiem dla innych zawodników z czołówki.
Co prawda nie wiadomo, kiedy Wilder będzie gotowy do powrotu, ale wiemy już, że nie zamierza kończyć kariery.
DEREK CHISORA: WILDER MUSI ZMIENIĆ TRENERA, BO STAŁ SIĘ MAMINSYNKIEM >>>
- Chętnie spotkałbym się z Wilderem, to byłoby prawdziwe bombardowanie. Który z nas trafiłby pierwszy, ten by zwyciężył. Nabieram doświadczenia z każdym kolejnym startem, a Ben Davison w moim narożniku, który dobrze zna Wildera, byłby punktem dającym mi przewagę w takiej konfrontacji - powiedział Wardley.
Całkowicie rozumiem Ngounnu czy Wardleya, którzy usiłują teraz do Wildera "sapać", jak również wiszące w powietrzu plany walki z Joshuą, która bez wątpienia przyniosłaby duże pieniądze. Ale osobiście wątpię, że Deontay zdoła się jeszcze zmusić do jakiegokolwiek większego wysiłku. Może jakby AJ przegrał (w mojej opinii bezsensowny) rewanż z Dubois'em, to Deontay dałby się namówić na jakieś starcie wraków za grube miliony. Wardleya nie weźmie na pewno. Już raczej Wawrzyka, do którego może wyjść nawet w swoim obecnym, opłakanym stanie.