ŚWIETNY NAKATANI OBRONIŁ PAS WBC - TERAZ 'POTWÓR' INOUE?
Ich łączny rekord przed walką wynosił 104-1! Panowie zasługiwali więc na walkę wieczoru dzisiejszej gali w Tokio. Świetnie dysponowany Junto Nakatani (29-0, 22 KO) pokonał przed czasem Tasanę Salapata (76-2, 53 KO) i obronił tytuł mistrza świata wagi koguciej federacji WBC.
W konfrontacji dwóch mańkutów panowie zaczęli spokojnie, ale pierwszą rundę precyzyjnym prawym jabem kontrolował reprezentant gospodarzy. Dlatego też po przerwie pretendent chciał przejąć inicjatywę, zrywał tempo i atakował, champion jednak utrzymywał go w dystansie swoją prawą ręką, a drugą rundę zakończył mocnym lewym sierpowym. Trzecia i czwarta odsłona to już wyraźna przewaga faworyta. Nakatani czy to atakując, czy wciągając przeciwnika na kontrę, był bardzo precyzyjny. Prawą ręką kąsał, przeszkadzam, a lewą polował na mocne uderzenia. I co najważniejsze, trafiał na wysokim procencie.
Momentami bezradny challenger postanowił za wszelką cenę przedrzeć się do półdystansu i tam pójść na wymianę. Nakatani podjął rękawicę i panowie na środku ringu weszli w bitkę. Oglądało się to coraz lepiej, choć z pozycji trenera Japończyka nie był to idealny scenariusz. Nakatani okazał się jednak nie tylko lepszy technicznie, ale i silniejszy fizycznie. W połowie szóstego starcia trafił w akcji lewy na lewy, doskoczył do zranionej ofiary i po kilku kolejnych ciosach posłał przeciwnika na deski. Ten wstał, podjął wymiany, lecz dziesięć sekund przed przerwą mistrz doskoczył z akcją prawy-lewy krzyżowy, trafił na szczękę i było po wszystkim. Sędzia nawet nie liczył.
Co teraz? Niewykluczone, że już w przyszłym roku japońscy kibice dostaną fantastyczną walkę Nakataniego z Naoyą Inoue (28-0, 25 KO).