To była znakomita walka wielkich wojowników. Artur Beterbijew (21-0, 20 KO) pokonał Dmitrija Biwoła (23-1, 12 KO) i został pierwszym bezdyskusyjnym mistrzem świata wagi półciężkiej w erze czterech równorzędnych pasów.
Beterbijew wbrew oczekiwaniom nie rzucił się od razu do ataku. Przyspieszył w końcówce pierwszej rundy, ale Biwoł złapał go na kontrę. Po przerwie podkręcił tempo, jednak rywal świetnie pracował na nogach i unikał mocnych uderzeń championa IBF/WBC/WBO.
W połowie trzeciego starcia Biwoł trafił akcją lewy-prawy, co tylko podrażniło Artura. Zaczął bić na gardę, starając się przełamać ruchliwego oponenta. Biwoł przepuszczał większość ciosów, ale jeśli tylko stanął na moment w miejscu, Beterbijew bił od razu wydłużonymi seriami. Ale rundy kradł Biwoł. Dopiero szóstą można było przyznać Beterbijewowi. Zaczął zamykać kąty i miejsce rywalowi, który spędził trzy minuty na linach.
IBF: EIFERT OBOWIĄZKOWYM PRETENDENTEM DLA BETERBIJEWA >>>
Początek siódmego starcia dla Biwoła, ale druga część rundy już wyraźnie na korzyść króla nokautu. Wszystko zaczynało przypominać jego starcie sprzed kilku lat z Gwozdykiem, gdy również przegrywał na punkty, ale przełamał przeciwnika. Po przerwie Dmitrij złapał drugi oddech i odzyskał kontrolę.
Odsłony dziewiąta i dziesiąta trudne dla sędziów punktowych. Wciąż więcej i celniej bił Biwoł, ale akcje Beterbijewa miały większą moc. W jedenastej rundzie Biwoł spędził trzy minuty w głębokiej defensywie, natomiast Beterbijew bił gdzie i jak popadnie. Na finiszu Biwoł podjął rękawicę i gdy zabrzmiał ostatni gong, nikt nie mógł być pewny końcowej wygranej.
Sędziowie punktowali 114:114, 115:113 i 116:112. Stosunkiem głosów dwa do remisu zwyciężył Beterbijew!