Niespodziewane i dramatyczne zakończenie walki Bena Whittakera (8-0-1, 5 KO) z Liamem Cameronem (23-6-1, 10 KO).
Szybszy, bardziej nieprzewidywalny i utalentowany Whittaker, kontra twardy, atakujący Cameron. Więcej pokazywał wicemistrz olimpijski, ale dziś przekonaliśmy się, że wcale nie jest tak nieosiągalny, jak niektórym mogło się wydawać. Cameron kilka razy trafił mocno prawym sierpowym na górę, a jeszcze częściej sięgał swoim lewym hakiem pod prawy łokieć. Nieznaczną przewagę miał faworyt, ale mocniejsze ciosy zadawał jego rywal.
Niemal równo z gongiem kończącym piątą rundę opierający się o liny Ben i atakujący Liam złapali się w klinczu i... wypadli poza ring. Ochrona zdążyła ich złapać, ale nie uchroniło to Bena przed kontuzją prawej nogi. Walka musiała być przerwana. Sędzia uznał to za przypadkowe zdarzenie, a "punktowi" podliczyli swoje karty.
Gdy anonser ogłaszał werdykt, faworyt walki zjeżdżał do szatni na wózku. Sędziowie punktowali 58:57 Whittaker, 58:57 Cameron i 58:58. A więc remis!