PRZEGRAŁ Z BIWOŁEM WSZYSTKIE RUNDY, ALE STAWIA NA BETERBIJEWA
Lyndon Arthur (24-2, 16 KO) przegrał w grudniu wszystkie rundy z Dmitrijem Biwołem (23-0, 12 KO), a mimo tego stawia na jutrzejsze zwycięstwo Artura Beterbijewa (20-0, 20 KO), którego zna ze sparingów.
- Gdy byłem w ringu z Biwołem pomyślałem sobie, że on wcale nie bije tak mocno jak myślałem. Również wybroniłem większy procent jego akcji niż myślałem. Z Beterbijewem tylko sparowałem, a to nie to samo co walka, ale zdążyłem poczuć jego moc. Kiedy założy 10-uncjowe rękawice, z jego atakiem i odpornością sprawił Biwołowi duże kłopoty. Bo ciężko będzie go utrzymać z daleka od siebie - przekonuje Brytyjczyk.
- Siłą Biwoła są wydłużone kombinacje i wchodzenie w swój dystans. Zanim się obejrzysz, on tu jest, a za chwilę znika. Beterbijew to jednak niedoceniany bokser, z wysokimi umiejętnościami bokserskimi, który jest nieustępliwy i cały czas na ciebie naciera. Biwoł może koncertowo boksować przez dwanaście rund, lecz jeśli kontuzje i wiek nie dopadły Beterbijewa, obstawiam, że prędzej czy później dopadnie Biwoła i go przełamie - zakończył Arthur.
Beterbijew wniesie do ringu pasy IBF/WBC/WBO wagi półciężkiej, a Biwoł dorzuci tytuł WBA. W ten oto sposób wyłonimy pierwszego bezdyskusyjnego mistrza świata na granicy 79,4 kilograma w erze czterech równorzędnych pasów.
Więcej o tym pasjonującym pojedynku przeczytacie w naszym serwisie specjalnym TUTAJ >>>