ZA DWA TYGODNIE (NIESPODZIEWANIE) WRÓCI ANTHONY YARDE

Na wiosnę Anthony Yarde (25-3, 24 KO) zamiast z rywalami walczył ze swoim promotorem Frankiem Warrenem. Zawodnik twierdził, że stał się wolnym agentem, podczas gdy szef grupy Queensberry Promotions upierał się, że wciąż ma z nim umowę i nie może boksować dla kogoś innego.

Minęło kilka miesięcy i sprawa - chyba - została wyjaśniona. W każdym razie stajnia Boxxer jest na tyle pewna stanowiska zawodnika, że właśnie ogłosiła jego powrót na karcie swojej gali.

Obchodzący niedawno 33. urodziny Brytyjczyk, w przeszłości dwukrotny pretendent do tytułu mistrza świata wagi półciężkiej, ma nieoczekiwanie zaboksować 19 października w Londynie. Wszystko musiało odbyć się "na ostatnią chwilę", bo na ten moment nie znamy nawet nazwiska jego rywala.

- Wracam do mojego rodzinnego miasta i nie mogę się doczekać tego występu. Obiekt Copper Box Arena to dla mnie wyjątkowe miejsce. Znajduje się niedaleko domu, w którym dorastałem i spędziłem tam kilka wspaniałych nocy. Chcę dać kolejne show i wrócić efektownym nokautem - powiedział (w notce prasowej) Yarde.

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Ariosto
Data: 04-10-2024 18:50:36 
Fajnie, niech wraca do obiegu. Na ten moment jest dla mnie faworytem z Buatsim.
 Autor komentarza: Hugo
Data: 04-10-2024 19:03:59 
Za 2 tygodnie wraca i nie wiadomo, z kim się zmierzy. A więc będzie trzeci z rzędu bum.
 Autor komentarza: Stieczkin
Data: 04-10-2024 20:19:26 
@Hugo
Yarde nie miał zbyt dużo opcji z powodu "zabetonowania" tytułów przez Beterbijewa i Biwoła. Z kim miałby się bić? Buatsi niedawno walczył, Callum Smith przebąkiwał coś, że będzie brał już tylko walki za największą kasę albo mistrzowskie. Benavidez z Morellem mają walczyć w styczniu. Gwozdyk? Nie wiem, czy taka walka byłaby Yarde do czegokolwiek potrzebna. Więc weźmie byle kogo na podtrzymanie aktywności. Lepsze to, niż gdyby miał się kisić i w ogóle nic nie robić.
 Autor komentarza: Hugo
Data: 04-10-2024 23:05:04 
@Stieczkin
Mam inne zdanie. Klasowemu bokserowi zbędne walki z bumami bardziej szkodzą, niż nawet długotrwała przerwa w startach. Na podparcie tej tezy przykład Briedisa i Głowackiego. Łotysz miewał bardzo długie pauzy, ale nigdy nie zszedł poniżej przyzwoitego poziomu. Głowackiego walki z bumami doprowadziły do szybkiego upadku.

Bumów zasadniczo można podzielić na miękkich i twardych. Bum miękki to często zawodnik z niezłą przeszłością, który coś tam potrafi, tyle że jest rozbity do cna i przewraca się od podmuchu. Szybki nokaut z takim przeciwnikiem może boksera wprowadzić w nadmierne mniemanie o własnej formie. Z kolei bum twardy to zazwyczaj bokserski jaskiniowiec, ale z bardzo dobrą odpornością. Wszelkiej ofensywy się wystrzega, ale jest dobry w klinczu i trzymaniu gardy, a jego ambicją jest dopisanie do bilansu kolejnej przegranej na pełnym dystansie. Klasowy zawodnik męczy się z takim i nabawia kompleksów, a efekt szkoleniowy jest żaden. Równie dobrze można poćwiczyć na worku.

Walka z bumem ma sens jedynie w 2 przypadkach. Po poważnej kontuzji i po przegranej przed czasem. Yarde'emu przytrafiło się to drugie z Beterbijewem, więc jeden bum (Jorge Silva) był wskazany, ale już drugi (Marko Nikolić) zupełnie zbędny. Nawet jeżeli przyjmiemy, że to bumy z górnej półki, to trzeci będzie całkiem bez sensu, a wręcz mocno szkodliwy.
 Autor komentarza: Stieczkin
Data: 05-10-2024 07:03:25 
@Hugo
No nie wiem. Taki Julio Cesar Chavez w roku 1985, przy bilansie 34-0-0 wziął sobie za przeciwnika niejakiego Dwighta Pratchetta z bilansem 13-6-0. I nawet zrobiono z tego walkę tytułową. Dalej jest jeszcze ciekawiej. W 36 zawodowej walce wciąż niepokonany Chavez bierze sobie pana Roberto Collinsa o zapierającym dech w piersiach bilansie 2-15-0. Następnie, w 52 zawodowej walce (Chavez nadal bez porażki) pomiędzy linami pojawia się niejaki Ramon Aramburu 0-1-0, który po przegranej w ogóle dał sobie spokój z boksem.

Następnie, w 56 i 57 walce Chavez wychodzi do Akwei Addo 5-3-0 i Russella Mosleya 4-3-1. Tylko po to,żeby w 59 i 60 walce bić się z facetami, których bumami nazwać byłoby trudno, o dwa pasy mistrzowskie. Ale już w walce numer 64 między linami melduje się Ignacio Perdomo 7-2-0. Innymi słowy aż do porażki z ODLH kariera Chaveza usiana jest licznymi bezsensownymi mismatchami, które w żaden sposób tego pięściarza nie uwsteczniają. Jednocześnie od razu po tamtej przegranej Chavez walczy z Joey Gamache 45-2-0, którego bilans mało przypomina "patałacha na przetarcie".

Może więc Yarde uznał, że musi się rozruszać, zrzucić rdzę i zarobić jakiś niewielki pieniądz na bieżące wydatki? Przy okazji przypominając o swoim istnieniu.
 Autor komentarza: Hugo
Data: 05-10-2024 10:23:05 
@Stieczkin
Chavez to był bokser wybitny, a takiego nic nie uwsteczni. Inaczej jest z zawodnikami dość dobrymi, a w porywach bardzo dobrymi, jak nasi najlepsi rodem z KP. Głowacki stracił formę na bumach, Czerkaszyn cofnął się w rozwoju na bumach i więcej przykładów by się znalazło. Boksowali i boksują z byle kim po jakichś Podhalach, Podlasiach i Poddupiach po to tylko, by swoim nazwiskiem napędzić promotorowi trochę kasy. Dla boksera z takiej walki nie ma najmniejszego pożytku, a wręcz przeciwnie.

Yarde z Beterbijewem zaprezentował się bardzo dobrze pomimo porażki. Za kilka miesięcy miną 2 lata od tej walki i co on w międzyczasie zwojował i zwojuje? A często porównywany z nim Buatsi pokonał w tym czasie Stępnia, Azeeza i Hutchinsona, co pewnie wystarczy mu, żeby po przejściu Beterbijewa do cruiser bez walki zostać mistrzem świata WBO (na razie ma interima).
 Autor komentarza: Stieczkin
Data: 05-10-2024 13:40:46 
@Hugo
No dobrze. To co w takim razie proponujesz? Bo przytaczasz skrajne przykłady. Głowacki to człowiek-kontuzja. Jego bumobijstwo mogło wynikać właśnie z tego. Według schematu "złapał kontuzję - wyleczył - walka z bumem (w perspektywie kolejna z kimś poważniejszym) - znów kontuzja więc -- znów bum. W tym scenariuszu nie uwzględniam "hodowli pod rekord", czyli same bumy a potem planowany łomot w celu sprzedaży rekordu.

Co miał więc począć Yarde? Pasy "zabetonowane", kategoria pełna bumów, no-namów albo sępów polujących na ostatnie wielkie wypłaty na saudyjskich galach. Z kim miałby walczyć. Z Parzęczewskim? Rozwali go do końca piątej rundy. Siedzieć na tyłku i "szlifować formę"? Sparingpartnerom trzeba zapłacić. Im lepszym, tym więcej. Miałby tak dopłacać przez dwa lata? A w międzyczasie wylecieć ze wszystkich rankingów? Więc bierze, co jest, żeby cokolwiek zarobić i nie spaść z drabiny...
 Autor komentarza: Ariosto
Data: 06-10-2024 19:53:23 
Nie wiem, czy na bumach się formę traci czy utrzymuje, tu się nie wypowiem. Na pewno jednak Yarde powinien był walczyć, a miał z kim, bo w tym momencie jest bardzo mocna ekipa w UK i tam się powinno naprawdę rozegrac kilka kluczowych pojedynków. Na razie Buatsi walczył z Azeezem, Richardsem i Hutchinsonem, a Yarde tylko z Arthurem. Yarde powinien najpierw zawalczyć z kimś z zaplecza - tj. z tej trójki, którą pokonał Buatsi, a potem powinny się odbyć walki wewnątrz top3, czyli Yarde, Smith, Buatsi. Na ten moment Yarde faworytem.
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.