CHCIAŁ ZOSTAĆ MISTRZEM ŚWIATA, ZABILI GO STRZAŁAMI NA ULICY

Tragiczne wiadomości napłynęły z Los Angeles, gdzie zabito obiecującego zawodnika wagi półśredniej.

Mylik Roashun Birdsong (15-1-1, 10 KO) urodził się i wychował w tym pięknym, ale coraz bardziej niebezpiecznym mieście. "Król Malik" dziesięć miesięcy temu doznał pierwszej porażki w karierze, ale wrócił pod koniec marca i pokonał Jerry'ego Bradforda (9-1).

31-letni bokser został wczoraj postrzelony przez niezidentyfikowanego na ten moment napastnika, który uciekł ciemnym SUV-em. A w zasadzie dwóch napastników, ponieważ świadkowie widzieli dwóch mężczyzn goniących go z pistoletami. Aż siedem kul doszło do celu. W niedzielę późnym wieczorem Birdsong zmarł w szpitalu.

Spoczywaj w pokoju Wojowniku!

Dodaj do:    Dodaj do Facebook.com Dodaj do Google+ Dodaj do Twitter.com Translate to English

KOMENTARZE CZYTELNIKÓW
 Autor komentarza: Maksymalista
Data: 30-09-2024 20:30:39 
Pistolecik to taka broń że byle oferma potrafi się nią posłużyć, to nie to co dawno temu że trzeba było mieć skilla żeby być skutecznym na polu walki np. miecze itp.
Świat ewoluował i lepsza broń palna na polu bitwy bo byle amator bez doświadczenia może pociągnąć za spust, dlatego też nie lubię broni palnej, bo wykorzystywana jest w taki sposób jak tu wyżej opisany.
Co do tego chłopaka to bardzo szkoda młodego człowieka ale w USA czy Ameryce południowej to norma na ulicach dlatego cieszę się że mieszkam w Polsce, bo z moją przeszłością pewnie od dawna już bym gryzł piach gdzieś w LA czy Chicago.

P.S. Nie wiem czy ten gość sobie zasłużył na taki los czy nie ale ciekawi mnie czy bez pistoletów byli by tacy hardzi do niego.
 Autor komentarza: Stieczkin
Data: 30-09-2024 20:54:21 
@Maksymalista
Byliby. Wystarczy nóż i ktoś, kto w miarę sprawnie nim włada. Co pokazał przykład Andrzeja Firsta.

A z tym zastrzelonym chłopakiem mogło być różnie, bo USA to teraz straszna dzicz. Mogło pójść o jakieś rozliczenia za prochy. Mogło pójść o jakieś bzdety, w stylu "on jest z dzielnicy A a my tu jesteśmy gangsta z dzielnicy B, więc nie ma tu wstępu i musimy go zastrzelić". Dziecinada, ale w USA może kosztować życie. Albo mogli się też zwyczajnie pomylić i zdjąć nie tego faceta, co trzeba. Może był do kogoś podobny? A może usiłował wyrwać laskę jakiegoś lokalnego watażki, lub taką, którą ten watażka sobie upatrzył? Zimbabwe z atomówkami...
 
Aby móc komentować, musisz być zarejestrowanym i zalogowanym użytkownikiem serwisu.