CHCIAŁ ZOSTAĆ MISTRZEM ŚWIATA, ZABILI GO STRZAŁAMI NA ULICY
Redakcja, Daily Mail
2024-09-30
Tragiczne wiadomości napłynęły z Los Angeles, gdzie zabito obiecującego zawodnika wagi półśredniej.
Mylik Roashun Birdsong (15-1-1, 10 KO) urodził się i wychował w tym pięknym, ale coraz bardziej niebezpiecznym mieście. "Król Malik" dziesięć miesięcy temu doznał pierwszej porażki w karierze, ale wrócił pod koniec marca i pokonał Jerry'ego Bradforda (9-1).
31-letni bokser został wczoraj postrzelony przez niezidentyfikowanego na ten moment napastnika, który uciekł ciemnym SUV-em. A w zasadzie dwóch napastników, ponieważ świadkowie widzieli dwóch mężczyzn goniących go z pistoletami. Aż siedem kul doszło do celu. W niedzielę późnym wieczorem Birdsong zmarł w szpitalu.
Spoczywaj w pokoju Wojowniku!
Świat ewoluował i lepsza broń palna na polu bitwy bo byle amator bez doświadczenia może pociągnąć za spust, dlatego też nie lubię broni palnej, bo wykorzystywana jest w taki sposób jak tu wyżej opisany.
Co do tego chłopaka to bardzo szkoda młodego człowieka ale w USA czy Ameryce południowej to norma na ulicach dlatego cieszę się że mieszkam w Polsce, bo z moją przeszłością pewnie od dawna już bym gryzł piach gdzieś w LA czy Chicago.
P.S. Nie wiem czy ten gość sobie zasłużył na taki los czy nie ale ciekawi mnie czy bez pistoletów byli by tacy hardzi do niego.
Byliby. Wystarczy nóż i ktoś, kto w miarę sprawnie nim włada. Co pokazał przykład Andrzeja Firsta.
A z tym zastrzelonym chłopakiem mogło być różnie, bo USA to teraz straszna dzicz. Mogło pójść o jakieś rozliczenia za prochy. Mogło pójść o jakieś bzdety, w stylu "on jest z dzielnicy A a my tu jesteśmy gangsta z dzielnicy B, więc nie ma tu wstępu i musimy go zastrzelić". Dziecinada, ale w USA może kosztować życie. Albo mogli się też zwyczajnie pomylić i zdjąć nie tego faceta, co trzeba. Może był do kogoś podobny? A może usiłował wyrwać laskę jakiegoś lokalnego watażki, lub taką, którą ten watażka sobie upatrzył? Zimbabwe z atomówkami...