To brzmi jak słaby żart, ale wielcy zawodnicy mają wielkie ego i czasem nie potrafią racjonalnie spojrzeć na pewne sprawy.
Blisko sześć i pół roku temu David Haye (28-4, 26 KO) przegrał rewanż z Tonym Bellew i zawiesił rękawice na kołku. Potem stoczył jeszcze jedną "pokazówkę" i bardziej udzielał się jako ekspert niż zawodnik czy trener. Wielki niegdyś "Hayemaker" widać nudzi się na sportowej emeryturze, zatęsknił za zainteresowaniem mediów i poważnie rozważa powrót na ring. A przecież za trzy tygodnie będzie świętować 44. urodziny.
Były król kategorii cruiser i mistrz WBA wagi ciężkiej w latach 2009-11 w końcówce kariery borykał się z różnymi kontuzjami. Dziś zapewnia, że jest w lepszej formie fizycznej niż kilka lat wcześniej.
- Ten czas spędzony poza boksem pozwolił mi zregenerować moje ciało, a nie było ze mną tak dobrze od 2016 roku. I wierzę, że będąc w takiej formie mógłbym pobić większość z tych gości. Mówię na sto procent poważnie i nie chodzi mi wcale o saudyjskie pieniądze - zapewnia Haye.
Co Wy na to?