TRENER WILDERA: PRZED NIM JESZCZE DUŻE WALKI
Redakcja, Genting Casinos
2024-09-13
Malik Scott - przyjaciel i trener Deontaya Wildera (43-4-1, 42 KO), poinformował media, że były mistrz świata wagi ciężkiej nie zamierza jeszcze kończyć kariery.
"Brązowy Bombardier" wciąż potrafi znokautować jednym uderzeniem, stracił jednak ostrość i pewność siebie. I coraz gorzej znosi przyjmowanie uderzeń rywali. Nazwisko i sława jednak zostały, więc i na zarobki nie będzie mógł pewnie narzekać.
- Deontay wróci i znów zawalczy. On nadal ma przed sobą świetlaną przyszłość w boksie na najwyższym poziomie. Na horyzoncie mogą wciąż być walki z Francisem Ngannou lub Anthonym Joshuą, a to przecież duże pojedynki - powiedział Scott.
1:4 w ostatnich 5 walkach. No niby z czolowka, ale...
Z drugiej strony sam pewnie chętnie znów obejrzę Wildera w akcji...
Jedno trzeba przyznać Deontajowi: zarobił nie tracąc przy tym zbytnio zdrowia i na tym polu już jest wygrany
Wilder zarobił nie tracąc zdrowia ? 3 łomoty od Furego nie zabrały mu zdrowia ? Nie mówiąc już o walkach z Ortizem. Ortiz w pierwszej walce to prał go niemiłosiernie. Z resztą Wilder miał ciężką przeprawę prawie zawsze. Nawet ze Szpilka, Molina, czy Stivernem. Nawet z Dohoupasem. Ja się dziwię ze Wilder w ogóle mówić jeszcze potrafi
Co do wymiany zdań wyżej. Wilder mógł już stracić sporo zdrowia ale najwięcej na pewno zabrał mu Fury w 3 walce. W drugiej już było niezłe lanie ale tam Breland stanął na wysokości zadania. W 3 walce przez te wszystkie gadki Wildera walka trwała dotąd aż facet nie mógł się podnieść. Pauzował po tym długo, siadło mu to na psychikę i kto wie jak na zdrowie ogólnie.
Malik mistrzowsko wykorzystuje też intelektualne ubóstwo swojej ofiary. Wilder jest zwyczajnie głupi, to się zdarza, ba, zdarza się przytłaczającej populacji tego globu. Do tego chyba okropnie łasy na tanie pochlebstwa, co też się zdarza. Gdyby choć trochę pomyślał, to zorientowałby się, że jeśli w trakcie prowadzenia przez dowolnego "trenera" zawodnik, który dotychczas prawie zawsze wygrywał, przegrywa 4 z 5 ostatnich walk, to może warto by tego trenera zmienić? Nic takiego się nie stało i się nie stanie.
Co do zapowiedzi "wielkich walk" - doskonale Malika rozumiem. Jako trener ciągnie smaczną prowizję od każdego takiego wydarzenia i jest to jego jedyna szansa na jakikolwiek większy zarobek. Innej już nie będzie, nigdy. I jeżeli Wilder zdecyduje się zakończyć karierę, będzie to też zakończenie zarobków Scotta, przyjdzie żyć z oszczędności.
Co do realnej kariery Wildera, sportowo jest on skończony. Świadomie albo podświadomie "złapał lęk". Poza firmowymi bombami z prawej ręki stara się unikać zadawania jakichkolwiek innych ciosów, bo to naraża go na kontry przeciwnika. Teraz będzie jeszcze gorzej, bo taki Zhang złapał go świetną kontrą właśnie po przestrzelonej firmowej petardzie. Dlatego jedyną walką, która w miarę wielka może być jedynie pod względem finansowym, jest walka z Ngounnu. Tyle że ona pod względem rankingowym nic mu nie daje. Pokonanie Senegalczyka z rekordem 0:2 nie spowoduje, że Wilder nagle wskoczy do grona obowiązkowych pretendentów w federacjach. Za to porażka z nim definitywnie go skreśla, nikt w boksie już mu dużej walki i dużej kasy nie zapłaci. Z kolei walka z Joshuą byłaby możliwa wyłącznie w przypadku, gdyby ten przegrał z Dubois'em, na co raczej się nie zanosi. Na kolejną walkę z Furym raczej się nie zdecyduje (w scenariuszu, w którym ten przegrywa z Usykiem) a starcia z Ukraińcem (gdyby nie powiodło mu się z Furym) odradzałby mu chyba nawet pasożyt Scott.
Nie zauważyłem po nim by mówił np jak Gołota czy Bowe, a to że gada głupoty to od zawsze to robił
Te łomoty od Furego, Ortiza czy później Zganga Binga Banga to po prostu zabrały mu wytrzymałość na ciosy i pewność siebie ale ni uczyniły z niego chorego neurologicznie człowieka - nie wiem może to wyjdzie mu po latach...
Lekarzem nie jestem...
BTW chciałbym dostać takie łomoty i mieć tyle siana co on
Ja nie twierdzę że Wilder ma jakieś wyraźne problemy neurologiczne tylko uważam ze przyjął w swojej karierze ogromną ilość ciosów i jego odporność znacznie spadła
Wszyscy zawsze mówią o potężnej prawej ręce Wildera a mało kto doceniał jego odporność na ciosy. Przecież jego walka z Ortizem , pierwsza, to była walka do jednej bramki. Ortiz był o dwie klasy lepszy od Wildera. Ortiz bil Amerykanina jak dzieciaka. Wilder to przetrwał i znokautowal Kubańczyka
Teraz Wilder pływa po każdym trochę mocniejszym uderzeniu