Wspaniały Naoya Inoue (28-0, 25 KO) pokonał przed czasem TJ Doheny'ego (26-5, 20 KO) i obronił wszystkie cztery mistrzowskie pasy wagi super koguciej, czy też jak kto woli junior piórkowej.
"Potwór" zaczął skutecznym lewym prostym na górę, polując co jakiś czas mocnym prawym na dół. Pod koniec drugiej rundy zaczął już zamykać pretendenta na linach i w narożnikach, choć te najmocniejsze ciosy lądowały jeszcze na gardzie Irlandczyka. Po przerwie Doheny zaczął odpowiadać swoimi ciosami, a mistrz spokojnie to wszystko blokował i wręcz zapraszał do ataku.
Jeden z trzech najlepszych pięściarzy bez podziału na kategorie dał się rozkręcić rywalowi, który w czwartej i piątej rundzie nie tylko podjął rękawice, ale i kilka razy trafił lewą ręką. Podrażniony Japończyk w szóstym starciu podkręcił więc tempo i zranił przeciwnika - najpierw prawym sierpem na górę, a w końcówce lewym hakiem pod prawy łokieć. Wciąż jednak bez choćby nokdaunu.
Na samym początku siódmej rundy Inoue poprawił dwoma mocnymi hakami na korpus i pretendent poddał walkę, sugerując kontuzję pleców. Możliwe, choć pewnie też trochę zapiekło po "wątróbce"...