PACHECO ZNOKAUTOWAŁ SULĘCKIEGO
Maciej Sulęcki (32-3, 12 KO) miał dobre momenty w tej walce, ale na półmetku Diego Pacheco (22-0, 18 KO) trafił świetnym ciosem i utrzymał pierwsze miejsce w rankingu WBO wagi super średniej.
Polak rozpoczął lekkim pressingiem, na który młody Amerykanin odpowiadał przede wszystkim dobrym lewym prostym. Rundę zakończył Maciek lewym sierpem. Druga odsłona podobna i bardzo wyrównana. W połowie trzeciej Pacheco trafił prawym krzyżowym, chciał ponowić akcję, ale Sulęcki ostudził jego zapał kontrą lewym sierpowym bitym z bloku. Tuż przed gongiem Amerykanin znów trafił prawą ręką i tę rundę trzeba było przyznać jemu. Podobnie wyglądały następne trzy minuty - równe, ale po prawym podbródku przebijającym gardę 9:10.
Prawdziwe kłopoty zaczęły się pół minuty przed końcem piątego starcia, gdy Pacheco trafił przy linach mocnym prawym sierpowym i już do przerwy podkręcił tempo. Doświadczenie Maćka pozwoliło mu jednak przetrwać kryzys. Ale to był początek końca...
Na początku szóstej odsłony, gdy Sulęcki chronił góry, Pacheco chyba po raz pierwszy huknął lewym hakiem pod prawy łokieć, trafił w okolice wątroby i zgiął "Stricza" w pół. Ból był nie do zniesienia i sędzia wyliczył Polaka do dziesięciu.
Na pocieszenie - według oficjalnych stawek - Sulęcki zarobi za ten występ 70 tysięcy dolarów.
Sulęcki po prostu nie miał żadnych argumentów przeciwko takiemu rywalowi. Rzadko go sięgał. Bodaj w 3. rundzie ładnie trafił sierpowym na szczękę Amerykanina, ale to nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Nie od dziś wiadomo, że Maciej nie ma kowadła w łapie. Miałem wrażenie, że zaczynało mu brakować sił. Może to efekt przyjętych ciosów.
Wstydu nie było, ale to marne pocieszenie. Myślę, że Sulęcki i tak zaprezentował się ciut lepiej, niż niektórzy przewidywali. Ma już 35 lat na karku, poziom ostatnich rywali i jego aktywność nie zachwycała.
Roy Jones też pajacował, a później był brutalnie usypiany.
No i Maciek skończył podobnie, może nie tak brutalnie. Nie wiem co piesciarze chcą ugrać takim zachowaniem, ale zwykle powrót na ziemię bywa bardzo bolesny. Lekcja pokory i szacunku.
Ogólnie ładny nokaut mu założył Pachecco
A Sulęcki walczył "z łaski", pomiędzy walkami uprawiając zapewne lekki, codzienny jogging. Albo i to nie. W ten sposób można wygrywać jedynie z Cześkiem spod Żabki. Niestety, jeśli nie jest się Foremanem, to w boksie trzeba zapierdzielać. Przykładem jest Canelo Alvarez, na co dzień symbol najgorszych bokserskich patologii. Ale jednego nie można mu odmówić - to tytan pracy, który jeszcze nie tak dawno toczył po 3 walki w roku. To oznaczało niemal ciągły obóz przygotowawczy, bez przerwy.
Ale jak się nie wie, czego się chce i nie jest się pewnym, czy się chce być freak fighterem, bokserem, rentierem, tancerzem erotycznym, czy może (co dziś modne) - dziewicą orleańską, to się kończy na dechach w 6 rundzie. I tyle na ten temat.
Zresztą RJ do czasu Tarvela dostał mniej razy w mordę niż Canalala w w jednej walce z Kirgizem.
Ale tu się okazało że jeszcze lewy…
Sulęcki niech pomyśli o walkach we freak fightach…
70tys. dolarów (pewnie z 50% dostanie) za uszczerbek na zdrowiu to drobne.
Gdyby się dobrze promował w Polsce to by kokosy we freakch zarabiał.
Roy Jones był weryfikowanyy po 35 roku żcia mniej więcej tak jak Ali z Berbickiem czy Leonard z Camacho.
Werfikacja to jest wtedy gdy np jesteś bykiem w sile wieku i u szczytu możliwości i przegrywasz do zera z gościem z trzech wag niżej a do tego blisko 40letnim..
Życie to raczej karze jak masz 170 wzrostu i jesteś rudy i nie potrafisz się przez 15 lat nauczyć ang. a jak nie potrafisz odejść po wspaniałej karierze to karzesz się sam.
Miłej Niedzieli Panie i Panowie. Zdrówka i wolności.
"Zamierzam wciągnąć go na głębokie wody, a potem na nich go zatopić. Ten chłopak będzie miał swój czas, być może zostanie nawet mistrzem świata"
A ja sobie elegancko poszedłem spać na godzinę przed walką wiedząc, że absolutnie nic z tego nie będzie. I dzisiaj nie żałuję - jestem o tą godzinę lepiej wyspany. Pozostaje pogratulować dobrej wypłaty.
Nic z tego we frakach nie będzie bo on się na wszystkich i wszystko obraża.
@Lowblow dobrze przewidział :)
Nie chwalę się a stwierdzam fakt. Wyszedł mi typ, który pozostawiłem w rubryce "waszym zdaniem". Kasy nie stawiałem, bo nawet za KO na Maćku w rundach 5-8 było takie przebicie, że szkoda fatygi.
A karierę, realną karierę to Sulęcki zakończył w momencie "zgubienia paszportu" przed naprawdę wielką walką. Potem było już tylko jakieś pykanie "na aby, aby" i z trudem skrywany foch. Gdyby swoją karierę bokserską traktował poważnie, to w ostatnich latach miałby duże szanse na zdobycie tytułu w średniej. Ale nie traktował. Dlatego faktycznie czas ją "formalnie" zakończyć i skupić się na czymkolwiek innym. Życiu, na przykład.
Sulęcki to typ niepokorny, a nie "pokorne cielę, które dwie matki ssie". Promotor niby go promował, ale tak trochę po macoszemu, bo zawsze miał inne priorytety. Załatwił Striczowi walkę w charakterze mięsa armatniego (bez przygotowania), a on w tej roli się nie widział, więc pojechał taki, co się widział i nadal widzi. A Maciek zachował się honorowo (dzisiaj bardzo rzadkie) i zaczął szukać szczęścia na własną rękę. Wyszło, jak wyszło. Na mistrza świata to on talentu tak realnie nie miał. Na pewno nie mniej zdolny i lepiej prowadzony Culcay też pasa nie zdobył.
Co z Łapinem ?
Balansuje ponoć na krawędzi...
Teraz mamy właściwie tylko Masternaka i Cieślaka. To są goście których wiek zaraz będzie wynosił 38 i 36 lat. W dodatku goście którzy mimo reprezentowania pewnej klasy zawsze od najwyższej ligii się odbijają.
Co więcej? Gdzie zastępstwo? Jakieś nowe nazwiska?
Może jestem leniwy i za mało oglądam ale czy my mamy jeszcze pięściarzy którzy mogą zdobyć nawet taki poziom?
Szykują się lata posuchy chyba. A Sulecki? To poziom typu Łaszczyk, Czerkaszyn itd. tj facet rokujący dobrze ale nie na tym najwyższym szczeblu.
Obecne pokolenie woli mma bo freak fighty i KSW.
Bokserzy zawodowi się nie potrafią promować.
Niektórzy jak Łaszczyk to całkiem niedawno media społecznościowe ogarnęli.
Amatorka wiadomo - nie pokazują w telewizji, walczą w ciszy za puchary i dyplomy.
WSB nie ma. Ligi nie ma.
Nie będzie niczego poza boksem Pań.
Tu akurat świetni trenerzy i utalentowane zawodniczki.
No a na olimpiadzie promocja jakiś nie wiadomo kogo i niestety…
Pojedynek był w miarę równy, ale tylko przez pierwsze dwie rundy. Sulęcki walczył na 100%, a Pacheco na 80% traktując je jako rozpoznawcze. Od trzeciej włączył wyższy bieg, choć chyba nie najwyższy, i zaczęło się. Był lepszy od Polaka pod każdym względem: szybszy, dokładniejszy, skuteczniejszy. Maciek odstawał we wszystkim, a sygnalizowane prawe pruły powietrze. Choć pruły to przesada, raczej przemieszczały się z szybkością muchy brodzącej w smole. Od piątej rundy zaczęła się egzekucją; Maciek już nawet nie walczył o przetrwanie. Chyba, że o przetrwanie kolejnych 10 sekund. W szóstej stało się to co musiało się stać.
Sulęcki już w przerwie po drugiej rundzie sprawiał wrażenie zrezygnowanego; nie słuchał trenera i było Mu wszystko jedno. Po pierwszych dwu rozpoznawczych rundach Pacheco wiedział, że to nie będzie dla Niego trudny wieczór. Maciek też już wiedział jak to się skończy i nie pomylił się.
Było widać, że super średnia nie jest dla Sulęckiego, nie ten typ budowy fizycznej. Powinien zostać w średniej. Co dalej? Chyba końcówka kariery w Polsce.
Czy Pacheco będzie mistrzem? W przyszłości, być może. Na dzisiaj nie widzę Go z Alvarezem. Choć jest małe ale. Na dzisiaj Maciek nie zmusił Go do maksymalnego wysiłku, być może w arsenale ma dużo więcej. Pytanie; czy tak jest i na ile więcej.