VIANELLO CHCE NAJLEPSZYCH W WADZE CIĘŻKIEJ
Guido Vianello (13-2-1, 11 KO) niby należał do światowej czołówki wagi ciężkiej, ale miał pecha i nie do końca widziano tam dla niego miejsce. W końcu pokazał w pełni swój potencjał i teraz czeka na największe dostępne walki, z Anthonym Joshuą (28-3, 25 KO) na czele.
Włoch półtora roku temu dominował nad Jonathanem Rice'em, ten jednak wyprowadził jeden cios, którym rozciął głęboko skórę na twarzy "Gladiatora" i pojedynek został przerwany. A Rice ogłoszony zwycięzcą... W kwietniu Vianello dał bardzo dobrą walkę Efe Ajagbie, idąc z tym puncherem na otwarte wymiany. Po ostatnim gongu sędziowie wskazali w stosunku dwa do jednego na Nigeryjczyka, ale było wielu takich, którym bardziej podobał się Włoch. W końcu dziesięć dni temu Guido zbił na kwaśne jabłko innego punchera - Machmudowa (TKO 8) - i jego akcje podskoczyły jak nigdy wcześniej.
Olimpijczyk z Rio (2016) wierzy, że jest w stanie rywalizować z każdym na świecie, o ile zostaną spełnione odpowiednie warunki.
- Wiem kim jestem i na co mnie stać. Jeśli dostanę trzy pełne miesiące na przygotowania, mogę walczyć i pokonać każdego. Dlatego nie mogę się już doczekać nowej daty, nowego wyzwania i kolejnego obozu przygotowawczego. Moim celem jest zdobycie mistrzostwa świata wagi ciężkiej. Obecnie aż zaroiło się od ciekawych zawodników, zobaczymy więc, kto postanowi dać mi szansę? Nie ukrywam jednak, iż chciałbym spotkać się z kimś z absolutnej czołówki. Podskoczę w rankingach, ale w następnej walce chciałbym rywalizować z kimś, kto będzie jeszcze wyżej klasyfikowany niż ja. Bardzo chciałbym na przykład walki z Joshuą - nie ukrywa Vianello.
Sam Vianello to jest poziom mniej wiecej Wallina, tj. w miare twardy, w miare ulozony technicznie, w miare szybki jak na swoje gabaryty ale po prostu w niczym nie jest bardzo dobry a tym bardziej wybitny - czolowka go rozjedzie, ale z takim top 20 moze sie pobic