Trzy tygodnie temu informowaliśmy Was o powrocie Francisa Ngannou do MMA. Były mistrz UFC nie powiedział jednak ostatniego słowa w boksie.
Wielki i silny jak tur Kameruńczyk 19 października spotka się z równie dużym, a nawet wyższym Renanem Ferreirą. Notujący dobrą serię Brazylijczyk został mistrzem PFL, a niedawno pobił w ekspresowym tempie sławnego Ryana Badera. Jeśli wszystko pójdzie po myśli "Predatora", potem chciałby wrócić na ring bokserski, by rzucić rękawicę Deontayowi Wilderowi (43-4-1, 42 KO).
Chętnych do walki z "Brązowym Bombardierem" nie brakuje. Do tańca zaprosił go niedawno Lawrence Okolie (20-1, 15 KO), mistrz WBC wagi bridger. - Dziękujemy, ale nie jesteśmy zainteresowani pojedynkiem o ten pas - odpowiedział Shelly Finkel, wieloletni doradca i menadżer Wildera. Co innego potencjalne starcie z Ngannou za olbrzymie (zapewne) pieniądze.
FRANCIS NGANNOU O WALCE Z FURYM I BRUDNYCH ZAGRYWKACH PRZED JOSHUĄ >>>
- Wciąż bardzo chcę walki z Wilderem, oczywiście na zasadach bokserskich. Nie łudźcie się, boks to jedyne miejsce, w którym obaj mamy szansę. Gdybyśmy zrobili to na zasadach MMA, to byłaby zbyt prosta sprawa. A tak, w boksie, obaj mamy szansę na wygraną - powiedział Ngannou.