BAKOLE: NIE BĘDZIE ŁATWO, ALE POBIJĘ ZHANGA PRZED CZASEM
O przymiarkach do tej walki pisaliśmy już kilka dni temu. A Martin Bakole (21-1, 16 KO) z radością przyjął sam pomysł potyczki z Zhangiem Zhilei (27-2-1, 22 KO).
Książę Turki Alalshikh chce takiego pojedynku pod koniec roku w Chinach, choć możliwa jest też inna lokalizacja. Wielki Kongijczyk aż pali się, by udowodnić światu, że efektowna czasówka na Jaredzie Andersonie nie była dziełem przypadku.
- Ja po prostu wiem, że mogę pobić go przed czasem i nie ma dla mnie znaczenia, czy walka odbędzie się u niego w Chinach, w Arabii Saudyjskiej, Wielkiej Brytanii czy USA. Jestem gotowy i chętny na takie spotkanie. To dobry i twardy zawodnik, nie będzie to łatwa walka, wierzę jednak, że pokonam go przed czasem - powiedział Bakole, którego duża kariera zaczęła się od występu w Polsce i pobiciu Mariusza Wacha (TKO 8).
Co do walki to wydaje się, że Bakole będzie faworytem, ale chyba nikt nie bije tak mocno jak Zhang. Bakole raczej takiego ciosu nie ma tylko zajeżdża. Jeśli utrzyma się na nogach po petardach Zhanga do 6 rundy to pewnie wygra, bo Zhangowi braknie potem paliwa, a Bakole ma go dużo. Osobiście bym postawił jednak na Chińczyka-za mocno i zbyt precyzyjnie kontruje, aby ktokolwiek kilka takich bomb ustał.