POGROMCA POLAKÓW OKOLIE WCIĄŻ CHCE WALKI Z WILDEREM
- Jeśli pojawi się naprawdę duża walka w wadze ciężkiej, to będzie mój koniec w kategorii bridger - przyznaje Lawrence Okolie (20-1, 15 KO), który odebrał pas WBC wagi bridger naszemu Łukaszowi Różańskiemu (TKO 1) pod koniec maja.
Brytyjczyka czeka prawdopodobnie obowiązkowa obrona, ale chętnie zmierzyłby się również z Deontayem Wilderem (43-4-1, 42 KO).
- To byłoby coś fantastycznego. To limit dla niego, bo w ostatnich walkach przegrywał z zawodnikami sporo większymi i cięższymi od siebie o 30, 40, a nawet 50 funtów. Jeśli ważysz 102 kilogramy i mierzysz się z kimś, kto waży 108, to nie dzieje się nic strasznego, ale jeśli rywal waży już 120 kilogramów, wówczas robi to różnicę. Ale Wilder zawsze ma cios i duże nazwisko, więc to byłaby bardzo dobra walka. Na pewno musiałbym go zaatakować, bo byłby ode mnie nieco wyższy i większy. Na pewno ma już powoli schodzi w dół i najlepszy okres ma za sobą, wciąż jednak byłby bardzo groźny. Ma przecież duży zasięg i mocne uderzenie - powiedział pogromca polskich pięściarzy (Rusiewicz, Jeżewski, Głowacki, Cieślak, Różański).
Ale to nie Wilder domaga się walki z Okoliem, tylko Okolie usiłuje wyżebrać walkę z Wilderem. Dzikusowi boks nie jest już do niczego potrzebny. On już z niego wycisnął maksimum. Jedyne co mu pozostało, to resztki nazwiska. Może je jeszcze spieniężyć za (jak na niego) przeciętne pieniądze, ale nie wiem, czy będzie mu się chciało. A że Okolie chce się na nim wybić? Próbowanie nic nie kosztuje.