CHISORA O JAREDZIE ANDERSONIE: MUSI TYLKO ZMIENIĆ TRENERA
Niektórzy zdążyli bardzo szybko skreślić Jareda Andersona (17-1, 14 KO). A przecież można mieć kilkanaście porażek, a należeć do światowej czołówki wagi ciężkiej, o czym najlepiej wie Derek Chisora (35-13, 23 KO).
Wciąż młody (24) Amerykanin poszedł na otwarte wymiany z Martinem Bakole (21-1, 16 KO) i poległ w piątej rundzie.
- Czy on może jeszcze wrócić do czołówki? Oczywiście, że może. Musi po prostu zmienić trenera, to wszystko. Nie rozumiem, dlaczego kibice wciąż wierzą, że jedna porażka może zrujnować karierę. To po prostu jedno niepowodzenie i chwilowa komplikacja. Anderson może spokojnie wrócić 10-rundową walką z kimś takim jak Gerald Washington, lub podjąć nieco większe ryzyko w walce z Deontayem Wilderem czy Andym Ruizem. Naprawdę zostało dla niego jeszcze sporo ciekawych i dużych walk - powiedział Chisora.
A to że wmówili JA że jest najlepszy na świecie to się zdziwił i bolało go to kilka razy mocniej.
Po takiej porażce najważniejsza będzie psychika, bo zaufanie do swojego teamu to już pewnie stracił, więc chyba słuszna uwaga Darka na temat zmian , ale to i tak nic nie da, nie da już nic.
I tu warto zauważyć, że tak to działało niemal całą pierwszą rundę - Anderson był bardzo ruchliwy i trafiał samemu nie przyjmująć. Potem sprawdził się cytat z Tysona, plan Andersona działał do momentu pierwszego mocnego trafienia. Można przypuszczać, że to trafienie było tylko kwestią czasu, ale gdyby (gdyby) Anderson utrzymał tę ruchliwość kilka rund, to w końcu zajechałby nawet takiego tura jak Bakole. Mozna się kłócić czy to możliwość realna czy tylko teoretyczna, ale właśnie przebieg tej pierwszej rundy pokazuje, że tam jest jeszcze sporo potencjału do wygrzebania. Anderson nawet obecnie to okolice top10, a z nowym trenerem myślę że ma właśnie szanse na top5. W trójce, obok takich kozaków jak Usyk, Joshua, Fury - go nie widzę.
Dużo gościa nie oglądałem ale walka z Martinem gdzie facet przynajmniej raz był w poważnych tarapatach utwierdziła mnie w tym przekonaniu. Facet owszem sporo i szybko się rusza ale mało z tego ruchu wynika pozytywów. To trochę tak jak Szpilka. Niby talent ruchowy jest ale i tak jak zaczyna się robić gorąco to obrony brak.
Co prawda waga Bakole i jego ograniczenia z tym związane + opinie innych trochę mnie utwierdziły w tym że on może to ugrać ale wyszło jak wyszło.
A czy facet ma szansę na świetną karierę? Moim zdaniem bardziej na "niezłą". Dodatkowo ma szczeniacki umysł więc może nie wyciągnąć dobrych wniosków.
Dobry przykład widzieliśmy co Zhang zrobił Wilderowi - nawet nie z powodu strasznej siły, ale zwyczajnie złapał go na kontrę - na cios który Zhang eksponował wiele razy, inteligentne wejście w tempo.
Widzimy co Usyk jest w stanie robić, jak potrafi kręcić gladiatorami jak Joshua czy Dubois.
Widzieliśmy jak Parker po porażce z Joyce'm przebudował swój boks, swój styl i jest teraz ścisłą czołówką, mimo że dostał KO z Joyce'm i już wielu go skreśliło, że szczęka, że rozbity, itd.
Nie ma nic ważniejszego w tym biznesie niż głowa.
Chłodne chirurgiczne podejście, nie podpalanie się, taktyka, niezłomny mental.
I czemu do tego nawiązuję?
Ano, bo coś mi mówi, że głowa Andersona nie ta. To nie jest materiał na najwyższe laury i wydaje mi się, że już kiedyś to wieszczyłem, ale nie chcę im się guglować, pewnie znów jak zwykle się nie pomyliłem.
To nie jest gość, który chce być najlepszy. To jest gość który lubi świecidełka, tik-toker, gwiazdorek, lansiarz. Ale nie psychika mistrza.
Ten sznyt skurwysyna, gdy Ali dostał cios od Fraziera w 1971 to kręcił ostentacyjnie do milionów ludzi w tv, do publiczności - nie, nie bolało.
Nawet jak była to bomba która widać było, że po prostu musi boleć - on kręcił że nie bolało. Robił to z tym agresywnym przekonaniem.
Podobnie miał Tomasz Adamek, choć nie mówił za wiele, to w ringu było po nim widać, nie raz podśmiewał się do rywala w stylu: "Taaaak, kozaczku?". Widać było absolutne przekonanie, że musi być po jego stronie, "po mojemu" że on wie dokładnie jak ma być i co robi. To samo ma Tyson Fury czy Usyk.
To jest ta naturalna upartość i bezkompromisowość w tym, kto ma wygrać ten mecz.
To jest gość który nawet jak przegra, to się z tym nie zgadza - nawet jak tego nie powie wprost to nie jest w stanie się pogodzić i chce się odegrać.
Anderson tego nie ma. Widzieliśmy na konferencji np. z Millerem, Miller zaczął krzyczeć w jego kierunku a ten było widać, że ma go dość, że on nie chce konfrontacji, chce spokoju, powiedział coś na odczepkę: "Tell him win" on nie chciał z nikim walczyć o to, kto jest najlepszy. On lubi być na świeczniku, ale to nie to samo co być najlepszy. Wyjebane ma na bycie najlepszym, wolałby pewnie być gwiazdą estrady niż konkurować i pokazać kto tu rządzi.
To nie ten typ na takie klimaty.
Dlatego wielkiej kariery mu nie wróżę, jest jak jest, robi co może, kogoś dobrego jest w stanie jeszcze pokonać, ale to nie jest agresywna psychika mistrza.
Ali w takim Millerem pewnie zacząłby się wydzierać albo go przegadywać, od razu chciałby go ustawić pod sobą.
Anderson chce po prostu nagrać kolejnego tik toka, być "fajny" i zaśpiewać piosenkę na estradzie.
Bakole tez zebral troche, dzis leb jak beton, ale casus Joyce pokazuje, ze nie mozna przeceniac odpornosci i rezygnowac z defensywy
BD
Ze Szpilką i Martinem to bym mocno polemizował.
Martin to solidny bokser, z którym kłopoty, i to duuużo większe niż Anderson, miał Ortiz, czyli było nie było niedawno bokser top5. IMO z Martinem właśnie Anderson wypadł dużo lepiej niż w poprzednich walkach, gdzie owszem przewracał gości typu Forrest, ale tragicznie od nich zbierał.
Porównanie do Szpilki jest nietrafione. Szpilka nie miał na HW ani ciosu, ani szczęki. Szpilka regularnie szorował dechy po ciosach journeymanów jak Mollo czy nawet bumów (Saulsberry), a Anderson odbił się od ściany dopiero na poziomie top, coś jak Dubois od Joyce'a. Anderson ma inną ramę, jest duzo mocniejszy fizycznie i odporniejszy. Ma warunki i narzędzia, żeby zajść daleko (nie mówię na sam szczyt, ale powiedzmy 'podnoże'), ale kluczem jest dalszy rozwój bokserski i mentalny.
Ortiz nie był w top 5 w czasach walki z Martinem. Nie był nawet w top 10 a jeśli był to tylko dlatego że sztucznie go tam wciskali (jak zresztą przez większość kariery bo facet nigdy nie zasłużył na tak wysoką pozycję bijąc właściwie tylko Bryanta Jenningsa).
Co do porównania do Szpilki nie zrozumiałeś dobrze moich intencji. Nie chodzi o porównanie klasy i możliwości ogólnie bo zdaje sobie sprawę że Anderson ma znacznie więcej atutów. Chodziło mi tylko o to że podobnie jak Szpilka Anderson potrafi szybko i sprawnie się ruszać natomiast z tego ruchu nie wynikają zawsze jakieś wielkie korzyści bo nie jest to poruszanie "wydajne".
Facet owszem jest "żwawy" a mimo to wolniejsi przeciwnicy wsadzają mu ciężkie ciosy bez większych problemów.
Ruchowo może więc być świetny ale praca którą wykonuje nie sprawdza się w praktyce. Dużo ruchu a gość i tak wyłapuje raz za razem na głowę.
Jared ma umiejętności, szybkość, mocne uderzenie, nie boi się przyjąć, potrafi dobrze bic z kontry. Ma bardzo dobre fundamenty, tylko teraz musi przemyśleć co chce na nich zbudować. Przy tym musi przełknąć, ze nie jest dużym zawodnikiem na standardy ciężkiej, wiec nie powinien walczyć jak duży zawodnik.
Moim zdaniem spokojnie może na walki z takimi trolami wdrażać game plan znany z walk Holyfielda, czy nie mierząc tak wysoko Adamka. Czyli in&out. Wejsc rzucić seria ciosów i wyjść. Z Bakole chciał się bic stawał w miejscu i wymieniał ciosy, tak się nie walczy z większym i silniejszym rywalem.
No ale jak pisałem, chłopak jest bardzo młody, jeszcze narwany, może to zmienić i wygrywać z czołowymi zawodnikami, tylko korzystać ze swoich atutów, a do tego potrzebuje odpowiedniego stylu.