Julia Szeremeta (57 kg) przełamała klątwę Barcelony i Bartnika zdobywając dla Polski pierwszy od 1992 roku olimpijski medal w boksie. Jest to medal srebrny.
Dziś, na dokładnie dwa tygodnie przed 21. urodzinami, w olimpijskim finale spotkała się z kontrowersyjną reprezentantką Tajwanu Yu Ting Lin. Wcześniej nasza reprezentantka pokonała w 1/16 Omaylin Alcalę (4:1) z Wenezueli, w 1/8 Australijkę Tinę Rahimi (5:0), w walce o medal Portorykankę Ashleyann Lozadę (5:0), a w półfinale uporała się z doświadczoną Filipinką Nesthy Petecio (4:1).
Polka dzielnie starała się dobrać do skóry rywalki, ta była jednak zbyt duża i silna. Pomimo ambitnej postawy nasza reprezentantka była kontrolowana długim lewym prostym, ciężko było jej skrócić dystans, a z bliska i tak mocniejsza fizycznie przeciwniczka rozdawała karty. Zresztą obie zawodniczki, zdaniem wielu niesłusznie dopuszczone do tego turnieju, sięgnęły pewnie po złoty krążek. Sprawa wydaje się bardziej skomplikowana niż niektórzy starają się nam "tłumaczyć", ale o tym "mądre głowy" będą decydować w przyszłości.
Szeremeta do końca starała się odmienić losy potyczki, przegrała jednak wszystkie rundy u wszystkich sędziów - 5x 27:30.
Dwie nasze pozostałe panie - Aneta Rygielska (66 kg) oraz Elżbieta Wójcik (75 kg), wygrały w Paryżu po jednej walce. Obaj panowie - Damian Durkacz (71 kg) i Mateusz Bereźnicki (92 kg), odpadli niestety w pierwszych walkach.