Czasem poza ringiem jest ciekawiej niż między linami. Tak jest w przypadku sporu pomiędzy Saulem Alvarezem (61-2-2, 39 KO) a rozdającym obecnie karty w światowym boksie Turkim Alalshikhem.
- Oni chcą rozmawiać odnośnie lutowej walki z Crawfordem i wysyłali do mnie wiadomości w tej sprawie. Odpowiedziałem Turkiemu, że koncentruję się w stu procentach na walce z Berlangą. Mam dla niego szacunek, lecz jeśli chce ze mną współpracować, to na moich warunkach. Nie potrzebuję ich i jeśli chcą takiej współpracy, to na moich zasadach. Nie lubię robienia biznesu w ten sposób i nie mam zamiaru błagać o ich pieniądze jak inni ani nie ustawię się do obci**nia jak inni zawodnicy - powiedział Canelo.
- Jeśli chodzi o mój sposób prowadzenia interesów, wiem, dlaczego mu się to nie podoba. Oferuję tylko duże walki za uczciwe pieniądze i wypłaty, więc oczywiście osobom lubiącym łatwe walki to się nie spodoba. Wiem jak się czuł po porażce z Biwołem, ale od tego czasu Canelo szuka już łatwiejszych walk i to nie ja obawiam się przecież potyczek z Crawfordem czy Benavidezem. Wiedziałem, że marnuje nasz czas, szukając różnych wymówek zaporowymi cenami, których nie możemy zapłacić. Będę więc nadal robił największe możliwe walki bokserskie, podczas gdy on będzie nadal szukać łatwych walk - skontrował saudyjski Książę.
Przypomnijmy, że Canelo 14 września spotka się z Edgarem Berlangą (22-0, 17 KO), zawodnikiem bardzo popularnym, ale raczej skazanym na pożarcie...