W sobotnią noc Saudyjczycy zapewnią nam kolejną fantastyczną galę, tym razem w USA. A mocnym jej punktem będzie walka Martina Bakole (20-1, 15 KO) z Jaredem Andersonem (17-0, 15 KO) w absolutnej czołówce królewskiej kategorii.
Obaj dopominają się o mistrzowską szansę i obaj na nią zasługują, ale jeden z nich sobotnim zwycięstwem postawi mocny stempel. Kto? Trudno wskazać faworyta, co czyni ten pojedynek jeszcze atrakcyjniejszym. Z zaciekawieniem czeka na niego również emerytowany Tony Bellew, w przeszłości mistrz świata wagi cruiser i przez moment czołowy "ciężki".
BAKOLE: NIE DAM ANDERSONOWI CHWILI ODPOCZYNKU I SPRAWIĘ, ŻE ON SIĘ PODDA >>>
- To świetne zestawienie i prawdziwa walka. Jej zwycięzca zasłuży sobie na swoją szansę. Obaj zawodnicy odgrażają się najlepszym i teraz mają szansę, aby udowodnić swoją wartość. Anderson umie bardzo dużo i wydaje się pewny swego, ale Bakole to wielki i silny facet, który będzie na niego nacierał. Dla mnie to walka z rodzaju 50 na 50, bez faworyta. Żaden rezultat tak naprawdę mnie nie zaskoczy, ale gdybym musiał wskazać swojego faworyta, nieznacznie postawiłbym na Bakole. Wydaje mi się, że zrobi nieco więcej od Andersona i dostanie decyzję sędziowską na swoją korzyść - powiedział Bellew.