PARYŻ 2024: WALCZYLI NAJWIĘKSI, KOLEJNE NIESPODZIANKI I KONTROWERSJE
Kolejne niespodzianki, kontrowersyjne decyzje sędziowskie i ci najwięksi oraz najmocniej bijący. Oto raport z trzeciego dnia turnieju bokserskiego paryskich igrzysk.
W krainie olbrzymów na początek Joshua Edwards (USA) przespał trochę pierwsze dwie rundy z niższym, krępym i silniejszym fizycznie Włochem Diego Lenzi. Gdy podkręcił tempo, zaczął dochodzić do głosu, ale finisz był spóźniony. 23-latek zameldował się w ćwierćfinale olimpijskim, choć kilku lepszych niż Włoch nie dostało się na igrzyska w eliminacjach.
Potem Nelvie Tiafack (GER) wziął udany rewanż na Mahammadzie Abdullajewie za nieznaczną porażkę w półfinale Igrzysk Europejskich. Panowie doskonale się znają, ich walki zawsze są ciekawe i tak samo było tym razem, choć Tiafack wygrał dziś na kartach wszystkich sędziów. Swoje zrobił Bachodir Żałołow, obrońca tytułu. W pierwszej rundzie posadził Omara Shiha na tyłek akcją prawy-lewy krzyżowy, w trzeciej miał rywala liczonego na stojąco po lewym podbródkowym i wygrał pewnie 30:26, 30:24 i trzykrotnie 30:25. Niezwykle efektownie na igrzyskach zadebiutował dwumetrowy olbrzym Teremoana Jr (4-0, 4 KO jako zawodowiec). Australijczyk ma lekką nadwagę, chodzi ciężko na nogach, ale gdy rozrzuci ręce okazuje się, że nimi macha bardzo szybko. I są one ciężkie. Solidny Ukrainiec Dmytro Lowczyński w niecałe trzy minuty trzykrotnie był liczony, choć wcześniej sędzia powinien go liczyć już po prawym sierpowym w okolice ucha, uznał jednak cios za faulujący. Teremoana Jr bije mocno, szybko, tylko z absolutną czołówką może mu zabraknąć nóg. Ale poczekajmy, na pewno ma swoje atuty. Najgorsze dla niego jest to, że w piątkowym ćwierćfinale spotka się z Żałołowem...
Gospodarzy w krainie olbrzymów reprezentuje niski, ale niezwykle niewygodny dla innych Djamili Aboudou Moindze. Francuz u jednego z sędziów przegrał 28:29 z niezłym Algierczykiem Mouradem Kadim, ale u czterech pozostałych arbitrów wygrał wszystkie rundy (30:27). Brytyjczycy nie są zadowoleni z pracy sędziów i zapewne jeszcze bardziej będą marudzić po porażce Deliciousa Orie. Jeden z faworytów limitu +92 kg przegrał stosunkiem głosów dwa do trzech z Davitem Chalojanem i przyznaję - ja również widziałem przewagę Orie. Ormianin w walce o medal zmierzy się z Ayoubem Ghadfą, który wyrzucił z turnieju należącego od lat do światowej czołówki Kamszybeka Kunkabajewa z Kazachstanu, brązowego medalistę olimpijskiego z Tokio.
Sofiane Oumiha (63,5 kg) osiągnął w boksie olimpijskim już praktycznie wszystko. Brakuje mu tylko w kolekcji olimpijskiego złota, bo trzykrotny mistrz świata (2017, 2021, 2023) na ostatnich igrzyskach zdobył "tylko" srebro. Dziś Jordańczyk Obada Al Kasbeh atakował od pierwszej do ostatniej sekundy, lecz dostawał lekcję boksowania z kontry od reprezentanta gospodarzy. W tym samym limicie fantastycznie prezentuje się póki co Erislandy Alvarez (CUB). Pierwszą walkę wygrał przed czasem, dziś na punkty, ale Jughurta Ait Bekka nie miał nic do powiedzenia i przegrał wyraźnie wszystkie rundy u wszystkich sędziów. Wydaje się przy tym, że 24-latek jest stworzony do boksu zawodowego, tylko czy będzie mu to dane?
A co do niespodziewanych wyników - mam wrażenie, że na tych Igrzyskach nie są faworyzowani wyżej notowani pięściarze. Z poprzednich imprez kojarzę, że wszystkie bliskie lub trudne do oceniania walki szły zawsze na korzyść faworytów. W tym roku tego nie ma, a nawet może wajcha została przestawiona w drugą stronę i sędziowie przychylniejszym okiem zerkają w stronę underdogów. Już abstrahując od ogólnego niskiego poziomu sędziowania, to akurat ta zmiana mi odpowiada.
Brzmi znajomo? Andy Ruiz jr. II, tylko wzrost się trochę nie zgadza.
Nie odmawiam żadnej osobie podziwu, że chce się jej uprawiać ćwiczenia fizyczne, ale sprawy zostają postawione na głowie. To co pokazała Polka nie ma nic wspólnego z boksem - a komentarz dramat. O co chodzi ? Zęby bolały od widoku i słuchania. Bereźnicki - wygrał kilka walk i dostał się na IO, ale po 4 minutach był wyzuty z sił i prymitywny bijok obnażył wydawałoby się sprytną obronę. To nie jest boks, nawet nie wiem jak to nazwać. Szamotanina bez wdzięku.