Za nami pierwsza walka Polaka w turnieju olimpijskim w Paryżu. Niestety Damian Durkacz (71 kg) mierzył się z mocnym Ramim Kiwanem oraz sędzią ringowym.
Damian ostro wszedł w pojedynek, starając się skrócić dystans do sporo wyższego rywala. Niestety sędzia z Algierii co chwilę zwracał mu uwagą na rzekome ataki głową, co wytrącało go z tempa. Bułgar starał się boksować z kontry ciosami prostymi. Po pierwszej rundzie 3:2 na korzyść Damiana. Na początku drugiej sędzia zrobił co chciał, czyli dał Polakowi ostrzeżenie. Takie z... Wiecie skąd. Podrażniony Durkacz zaatakował więc jeszcze mocniej, ale tym samym otworzył się bardziej na kontry. - Opanuj emocje i skoncentruj się! - krzyczał w narożniku Grzegorz Proksa po sześciu minutach. Wszyscy sędziowie przyznali drugie starcie Kiwanowi, plus odebrali punkt Durkaczowi za rzekome faule, więc nasz rodak musiał w ostatniej odsłonie odrabiać straty. Ale.. na dzień dobry dostał drugie ostrzeżenie za atak głową. Musiał więc szukać nokautu.
Bułgar boksował na wstecznym , klinczował i dowiózł - z pomocą sędziego ringowego z Algierii - wygraną. Ostateczna punktacja , z dwoma ostrzeżeniami - 3x 26:29 i 2x 25:30. W rundach jeden do dwóch, ale wytrącony z rytmu Damian po prostu musiał boksować inaczej wraz z upływającym czasem.