ANDY RUIZ: WIDZĘ U MILLERA DUŻO WAD, A JEGO STYL BĘDZIE MI PASOWAŁ
- To dopiero początek, właśnie wszedłem w szczytowy okres mojej kariery - zapewnia kibiców Andy Ruiz Jr (35-2, 22 KO). Były mistrz świata wagi ciężkiej 3 sierpnia spotka się z Jarrellem Millerem (26-1-1, 22 KO).
Dla "Niszczyciela" będzie to powrót po blisko dwuletniej przerwie, jak jednak zapewnia, w tym czasie nie próżnował.
- Oczywiście zawodnik jest w najwyższej formie wtedy, gdy startuje regularnie i często, ale cały czas pozostawałem w treningu. Często robiłem z trenerem tarczę, sporo również sparowałem, nie martwię się więc specjalnie. Biję szybko i w wydłużonych kombinacjach. Wolałbym boksować często, jednak nie boję się powrotu i od razu trudnej walki. Wyjdę do ringu po zwycięstwo - kontynuował pierwszy w historii meksykański mistrz wagi ciężkiej.
- Miller idzie pressingiem, a ja lubię takich rywali, bo bardzo dobrze czuję się boksując z kontry. To duży i silny gość, który wyprowadza dużo ciosów, lecz widzę również u niego dużo wad. I zamierzam je wykorzystać. Przede wszystkim atakuje "otwarty" i łatwo go skontrować. Mój tajming, szybkość rąk oraz kombinacje zrobią różnicę. Chcę go efektownie pobić i znów zameldować się w ringu w grudniu - zakończył Ruiz Jr.
Teraz Andy go znokautuje.
Andy Ruiz Jr zawsze imponował szybkością rąk i to jak składał je w kombinacje. Jak był "prospektem" to było wow. Ten dzisiejszy Ruiz to już nie dzieciak i on bardziej nastawia się na ciosy, które mają ranić. Przychylam się do Twojego komentarza. Miller to volume, dzisiejszy Ruiz to gość, który stanie twardo na nogach i przypierdoli. Ruiz przegrywa ze spierdalaczami 10 na 10 walk. Piszę oczywiście o dobrych spierdalaczach. Ruiz dostając kogoś kto chce się bić robi w półdystansie rzeczy naprawdę dobre. Już z tak egzotyki totalnej to chciałbym zobaczyć jego walkę z Joe Joyce.