DZIŚ Z EMERYTURY WRACA PONAD 100-KILOGRAMOWY FONFARA!
Dziś w nocy, po ponad sześciu latach sportowej emerytury, na ring powróci Andrzej Fonfara (30-5, 18 KO). Ale należący przez lata do światowej czołówki wagi półciężkiej Polak melduje się w królewskiej kategorii.
Za kilkanaście godzin Fonfara zamelduje się w ringu w Willowbrook pod Chicago. Tam jego rywalem będzie weteran ringów zawodowych, ale i federacji UFC - Fabio Maldonado (30-9, 29 KO). W zeszłym roku Brazylijczyk przegrał z Krzysztofem Włodarczykiem w siódmej rundzie przez TKO.
Za nami ceremonia ważenia. "Polski Książę" zanotował dokładnie 101 kilogramów. Atak na pas wagi bridger? A czemu nie... Brazylijczyk okazał się niewiele cięższy - 103,6 kilograma. Pojedynek zakontraktowano na sześć rund.
STEVENSON: FONFARA BYŁ MOIM NAJMĄDRZEJSZYM I NAJSILNIEJSZYM RYWALEM >>>
Fonfara ostatni pojedynek stoczył w połowie czerwca 2018 roku. Na warszawskim Torwarze pokonał wtedy cenionego Ismaiła Sillacha (TKO 6).
Glen Johnson to duży skalp (Érik Morales, widziałem Twój post o trójce RJJ-Tarver - nie mam ochoty teraz do pisania). Weź obejrzyj tylko walkę Tarver-Banks po latach i zobacz co zrobił dziadek Tarver z trenerem Kliczki aspirującym do czołówki HW. Zobacz jak on go ośmieszył i rozstrzelał na oczach Włada i te zbliżenia na jego twarz (Dziad Tarver wówczas wyzywał Kliczków xD). Mam swoją teorię na temat tej trylogii, może kiedyś.
Wczoraj natomiast skasowałem 3 posty A4 przed wysłaniem w randomowych newsach myśląc sobie - jebać to, nie jestem w nastroju do pisania. Nie chce mi się. Jak ktoś mnie wkurwi to napiszę i jak ktoś naprawdę zainteresuje to też, ale nie będę się produkował na siłę. Myśli mają wychodzić automatycznie i myśl ma być dobra. Jak patrzysz na wypluty tekst i jest on chujowy to jest do skasowania i papa.
Ta teraźniejsza walka Fonfary (nie zamierzam oglądać), choć chujowa to powoduje fajne wspomnienia. Wracając do RJJ-Tarver. Glen Johnson odegrał tam fajną rolę, a nie dostał go zbyt starego Andrzej Fonfara i pokonał uczciwie po twardej walce, choć sam na tym poziomie był żółtodziobem. Crafty Campillo to też duża walka. Dwunastka z ówczesym Stevensonem to sukces, nawet jak się leżało po drodze, ale położyć go kiedy był w swoim gazie to duża sztuka. Spuszczanko na Showtime nad Andrzejem, który był skromny po porażce i głodny rewanżu - dostał rewanż za te słowa i za to, że go położył. Chcę się mylić, ale rewanż dla Andrzeja wówczas to były tylko pieniądze lub jakiś inny czynnik zaważył, bo wyszedł spięty jak agrafka. Wiadomo, nigdy nie grzeszył ruchami głową i przyjmował na sztywno, ale ustać dwunastkę ze Stevensonem to jest jak dla mnie i dla Ciebie zdobyć Mount Everest. Tam jednak było pach-pach i po zawodach.
Chavez jak się okazało po latach to była tylko promocja (też przewaga wagi tam była na korzyść Andrzeja) i gość, który boksem już się nie cieszył, ale cieszył się jeszcze przed Andrzejem podejmując wyzwanie, a po tej walce była równia pochyła. Andrzej może się pochwalić tym, że rozwalił rodzinę Chavezów, bo po tej walce puściły wszelkie hamulce w kontekście narkotyków. Do pay-day z Alvarezem się jeszcze ogarnął żeby zgarnąć pieniądze na spokojniejsze ćpanie, a potem to już patologia i umieranie ojca, który musi patrzeć na tragedię swojego syna, swoich wnuków i swojej rodziny chociaż też święty nie był. Chavez Jr jest zgubiony - nie chcę krakać, ale niedługo przeczytamy coś złego.
Nie chce mi się dalej pisać i tego ciągnąć chociaż rewanż ze Stevensonem jeszcze przed nami w kontekście wspominek Fonfary. Ówczesny "xD" Chad Dawson, walka z Cleverlym gdzie niestety Andrzej pokazał swoje techniczne ograniczenia, ale ogólnie Andrzej Fonfara to jest niesamowita i bardzo fajna historia w kontekście polskiego boksu.
Powodzenia w walce i dalszym życiu Andrzej.
*
*
*
Zabrakło jednego zdania Erik. To tylko udowadnia Twoją słuszną tezę, że te walki nie były przypadkiem, a Tarver to kot.
Nie wiem czy u Fonfary chodzi o to czy się nudzi facet za mocno i chce jeszcze spróbować coś na poważniej (waga w której wraca nie wróży dobrze) ale zawsze lepiej przypomnieć się kibicom bo może zadzwoni telefon że ktoś taki jak Sosnowski, Adamek czy inny Kasjo potrzebuje rywala.
Jeżeli już, to Fonfara chyba mierzy trochę wyżej. Licząc na telefon od Jake'a Paula. Który pewnie domagałby się od niego znacznego zbijania. Osobiście sądzę, że się nie doczeka, chyba że Andrzej zaprezentuje się naprawdę żałośnie, co mogłoby cwaniackiego cyrkowca przywabić :)
Jaki Jake Paul... Facet walczy 1-2 razy do roku i starannie wybiera przeciwników tak żeby było głośno i w miarę łatwo.
Ciągle ma zaplanowaną walkę z Tysonem.
Ten facet celuje z całym szacunkiem do Andrzeja w znacznie głośniejsze opcje.
Poza tym to nie jego waga a Fonfara wracając w hw raczej nie chce pokazać że może jeszcze zbijać.
Stawiam że po głowie chodzi mu odświeżenie nazwiska żeby zarabiać kasę na modzie która trwa. Skoro nawet 46 letni Kołodziej wpadł na taki pomysł tylko miał kłopoty ze zdrowiem to dlaczego nie Andrzej?
To przykre ale freak fight potrzebują nazwisk. Skoro wylądował tam już Adamek, Diablo, Sulecki, Łaszczyk czy Wach to jest niemalże pewne że trafi tam większość jak tylko dostaną propozycje. A żeby dostać propozycje najlepiej być na rynku...
*
*
*
Czasami zgrywam debila, bo tak jest łatwiej i parę rzeczy można wyciągnąć, ale wiesz dobrze, że umysł ostry i pragnie wymian.
Serio podniecasz się freak fights i na dodatek cesarz? Dlaczego tak brzydko piszesz na tej stronie?
Andrzej i jego brat Menago mają akurat dystans do siebie co się chwali. Uwierz mi, że czytają. Czytali tam, czytają tutaj.
Racja był ale walczył wtedy z gościem któremu gdyby dobrze zapłacić zawalczył by z własną kupą którą uprzednio zrobiłby przy wszystkich na środku klatki...
W tym cyrku jest cała masa ludzi dla których walkach z coby nie mówić byłym niezłym sportowcem z wyższych wag to jednak za dużo bo zgarnąć po głowie lepiej z kimś z kim ma się szanse. Natomiast tu otwiera się inna furtka. Jest tam cała masa ludzi ze środowiska bokserskiego którzy pewnie chętniej również skonfrontowali by się z kimś na swoich zasadach a tu już lepiej mieć nazwisko o którym choć trochę znowu się wspomina.
Nie twierdzę że mam rację. Ba, bardzo chciałbym się mylić ale widząc coraz to nowsze nazwiska w tym gównie śmiem sądzić że takie powroty w zupełnie nie swojej kategorii wagowej po latach emerytury nie są raczej spowodowane tym że ktoś nagle chce zwojować ponownie świat boksu...
Jakby nie patrzeć to dała się na to skusić już nawet czołówka Polskich talentów i to ciągle aktywnych typu Sulecki czy Łaszczyk.
Najsmutniejszym dniem będzie dla Polskiego boksu zawodowego dzień w którym przeczytamy że zadebiutuje tam Masternak... Aż mnie ciary przeszły jak to napisałem.
Kurde ale masz pamięć, myślałem że nie odczytałeś, albo odczytałeś i zapomniałeś :)
Oczywiście obejrzę Tarver - Banks. Tarver walczący żeby spłacić swoje długi hazardowe.
Ja zaproponuję coś niezaskakującego na pierwszy rzut oka, ale w rzeczywistości chyba najcięższą przeprawę Floyda w jego karierze - FMJ vs Judah. Dużo szachów, sztuczek z obu stron. Wiem że jesteś specjalistą od Floyda, więc jest to bardziej propozycja dla kogoś kto nie widział, a ma jakieś zdanie nt. Mayweathera wyrobione na zasadzie „zajączek” itd.
PS
Moja punktacja runda po rundzie Fury - Usyk Ci umknęła :) Wrzucałem jakiś czas temu :)
*
*
*
Erik. Jestem ostry i pamiętam wszystko, a już szczególnie Twoje posty, bo Ty boks oglądasz i o nim piszesz. FMJ-Judah to chyba z 8 razy widziałem. Tam jest ten fajny case do liczenia i tak jak Kliczko-Sanders prawidłowy. Tam jest wszystko jeżeli chodzio o boks. Boks to nie jest okładanie się po głowie przez dwóch jaskiniowców. To są szachy w real time i takie walki jak Mayweather-Judah to udowadniają.
PS.
Jest tam pole do dyskwalifikacji Floyda za to wkroczenie narożnika po uderzeniu w jaja? Wujki wkroczyły zbyt wcześnie. Jakby to nie był Floyd to by się do dzisiaj rozpisywano.
"Moja punktacja runda po rundzie Fury - Usyk Ci umknęła :) Wrzucałem jakiś czas temu :)"
Jest ok!
Nie podniecam się freakami, czasami mi się wstawi duża litera nie tam gdzie chcę, a czasami mała tam gdzie duża ma być. Niedbalstwo stylistyczne się zdarza.
Cesarz to bardziej prześmiewczo, sami tam na niego tam gadają chyba dla beki, ale może Najman generuje największa kasę i dlatego taki tytuł, a nie sportowo xD, nie wiem bo pobieżnie zerkam jak mi samo wyskoczy.
"Top of the top" też z nutką prześmiewki.
Tam wyżej już były nawiązania do freaków więc chyba nie zepsułem estetyki czysto sportowej tego tematu :D
No lubisz wymiany, a ja taki kontrowersyjny..
No racja, w takim wypadku jakby chciał sportowych walk w federacji dziwadeł to powrót do aktywności mógłby podbić stawkę. To co on teraz robi to nawet może być takie dwa w jednym, sprawdzi jak mu pójdzie w boksie, jak to już nie będzie to, to kierunek dziwolągi. Czyli w sumie tak jak piszesz.
Nawet nie napiszę że oby nie, on już raz pokazał że jest do tego zdolny.
W tej sytuacji doceniam Wawrzyka że nie poszedł tą drogą. Dostał baty jedne drugie trzecie po powrocie ale nie słychać by chciał się bawić w dziwolągi.
No i nasz ambasador Masternak, moralny kręgosłup wierności pięściarstwu.
Wiesz, nawet spermiarstwo się uruchomiło w komentarzu ludzi na poziomie jak zobaczyli o co była walka i nie chodziło o boks. Już wyjaśniam, o kobietę się rozchodziło. Obejrzyj proszę od deski do deski (ring entrance jest ważny Saleta-McCall). Jest to dostępne dzięki uprzejmości pewnych ludzi, których bardzo szanuję. Sugestia tylko. Nie napiszę wprost, bo lubię zarażać boksem i otoczką wokół boksu. Jak polecę za ten post to polecę.
Nie tyle się tłumaczę, co tłumaczę.
Pamiętam tylko jak się Saleta z Najmanem mierzył w MMA to w tle była sprawa że Najman sypiał z kobietą Salety. Nie była to chyba tajemnica. O to była zła krew.
Tyy faktycznie, w ogóle mi przypomniałeś że Saleta z McCallem się mierzył, grubo, poważna sprawa, a w tle jeszcze poważniejsza trójkątna z długimi bokami.
Niezłe rzeczy wykopujesz, teraz mam akurat na myśli boks w tej walce.