ZHANG ZHILEI: JOSHUA I JEGO PROMOTOR MNIE UNIKAJĄ
Dwanaście lat temu w ćwierćfinale olimpijskim Zhang Zhilei (27-2-1, 22 KO) przegrał na punkty 11:15 z Anthonym Joshuą (28-3, 25 KO). Od tego czasu dążył do rewanżu, już w gronie zawodowców, ale jak sam twierdzi, Brytyjczyk go unika.
Mierzący 198 centymetrów i ważący ponad 125 kilogramów "Big Bang" ma już okazałe CV. Pobił przed czasem Deontaya Wildera, dwukrotnie Joe Joyce'a, ale Joshua wciąż patrzy w inną stronę. To przynajmniej wersja chińskiego olbrzyma.
- Najpierw Robert Helenius, potem Francis Ngannou z UFC, ten dobór rywali sporo mówi o Joshui. Wspomnicie jeszcze moje słowa, on nigdy ze mną nie wyjdzie do ringu. Unika mnie. Minęło już tyle lat od tamtej walki podczas igrzysk, ja współpracowałem blisko z grupą Matchroom i nic z tego nie wyszło, dlatego według mnie nigdy już ze mną nie zawalczy - stwierdził wicemistrz olimpijski wagi super ciężkiej z 2008 roku.
- Tej walki nie chce zresztą ani Joshua, ani promujący go Eddie Hearn, wszak AJ to jego dojna krowa. Blisko było tylko raz, gdy on przegrał z Usykiem, a ja z Hrgoviciem. Moi menadżerowie dostali wtedy zaproszenie na rozmowy do Londynu. Rozmawiali o naszej walce, ostatecznie jednak usłyszeli odmowę. Joshua wygrał kilka walk, lecz dopóki nie wyjdzie ze mną do ringu i nie przetestuję go swoimi pięściami, nie będę mógł przyznać, że on wrócił na właściwe tory. A jeśli kiedykolwiek zechce ze mną zawalczyć, ja na pewno będę na to gotowy - dodał Zhilei.
- Patrzę na samą górę. Na niej są Usyk i Fury, nieco poniżej Kabayel i Parker, skoro Joshua się nie pali, będę chciał zawalczyć z jednym z nich - zakończył mocno bijący mańkut.
Przypomnijmy, że Joshua 21 września na Stadionie Wembley w Londynie zaatakuje Daniela Dubois (21-2, 20 KO) i należący do niego pas IBF królewskiej kategorii.