ROBERT PARZĘCZEWSKI NA MOCNYCH SPARINGACH W WIELKIEJ BRYTANII
Redakcja, Informacja własna
2024-07-15
Robert Parzęczewski (32-2, 20 KO) nie próżnuje. Dopiero co gościł na sparingach w Kanadzie u mistrza świata wagi półciężkiej, a teraz ciężko trenuje w Wielkiej Brytanii.
Częstochowski "Arab" został zaproszony na obóz Calluma Simpsona (14-0, 10 KO). Dziś panowie odbyli pierwszy sparing. Robert (WBC #30) zostanie tam przez najbliższe dwa tygodnie.
Parzęczewski ma wstępnie zaplanowaną walkę na połowę września, choć nie ma jeszcze oficjalnego potwierdzenia daty ani rywala. On sam nie ukrywa, że jego celem jest tytuł mistrza Europy w limicie 79,4 kilograma. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ >>>
Sylwetka gościa na zdjęciu jak najbardziej do zrobienia naturalnie, plus minus jeśli mowa o poziomie masy i docięcia. To nie jest nawet jakiś mega wysiłek jeśli ma się dobre nawyki żywieniowe i systematycznie coś ćwiczy nawet bez zarzynania się. No ale wspomniana genetyka ma duże znaczenie. Ktoś może mieć łatwość rozwijania dużej pełnej klaty a barki stosunkowo płaskie i musi się mocno przykładać by je rozwinąć, lub na odwrót. Różnie to jest.
A propo docięcia i masy jeszcze zależy w zależności od typu budowy ciała komu co będzie przychodziło łatwiej. Dla mnie ekto np docięcie to łątwizna ale nabieranie masy to katorga, dla endo będzie na odwrót duża masa miesniowo tłuszczowa a docięcie to męczarnia. Mezo ma to zoptymalizowane.
Genetyka i typ sylwetki. Oczywiście, możesz osiągnąć coś takiego nawet jeśli jesteś "misiem z natury". Tyle że w takim wypadku zrobienie takiej sylwetki wymaga katorżniczego wysiłku i bardzo ścisłej diety, jeśli chcesz być naturalny i nie używać anabolików. Moim zdaniem nie warto. Jeśli nie podobasz się jej taki, jaki jesteś, to znajdź sobie taką, której się podobasz w obecnej formie :) Ale zrobić się da. Wiem, bo jestem naturalnym miśkiem z genetyką bariatrycznego grubasa a podobną sylwetkę miewać mi się zdarzało.
Z odpowiednim koktajlem anabolików i innych środków jest o wiele łatwiej i pewniej. Wstrzykujesz i po pół roku masz. Oczywiście też musisz ćwiczyć, ale już bez takiej rzeźni. No i trwa to znacznie szybciej. Wadą koksów jest jednak duża nietrwałość sylwetki. Innymi słowy, kiedy przestajesz koksować, mięśnie w krótkim czasie obrastają sadełkiem i w sporej części zanikają. W przeciwieństwie do naturalnych, które tylko obrastają.
W efekcie ja, w swoim życiu biorący jedynie Clenbuterol na oddychanie, mógłbym się o taką sylwetkę pokusić nawet obecnie, w wieku przedgrobowym, natomiast goście, którzy robili ją na sterydach, wyglądają teraz jak zawartość ruskiej sławojki i są równie jak ona podatni na działania naprawcze :)
37lat? No to niedługo przekroczysz kolejny Rubikon. Już koło 40 "lubię się ruszać" nie będzie synonimem "łatwego braku nadwagi". Jednocześnie "słabość do słodyczy" będzie oznaczało nadwagę permanentną i bolesną. Na przykład ja, żeby w ogóle wagę zbić, muszę ze słodyczy zrezygnować całkowicie. Przy miesięcznym przebytym dystansie równym ośmiu maratonom :)