GOŁOWKIN WRÓCI NA STARTY W ELITARNEJ LIDZE SAUDYJCZYKÓW?
Pisaliśmy już o pomyśle Saudyjczyków na stworzenie elitarnej ligi w dwunastu kategoriach, do której zaproszonoby tylko najlepszych z najlepszych. A ten projekt może skusić Giennadija Gołowkina (42-2-1, 37 KO) do powrotu.
Kazach przyznał niedawno, że choć nie myśli teraz o powrocie na ring, to wcale go nie wyklucza. Rzekomo cały czas pozostaje w treningu i ewentualnej gotowości bojowej. Ale ma już na karku czterdzieści dwa lata, zaś pauzuje od blisko dwóch.
Więcej o samej lidze i pomyśle z Bliskiego Wschodu pisaliśmy TUTAJ >>>
- Byłbym otwarty na występy w takiej lidze. Nigdy nie mów nigdy, na pewno rozważyłbym taką ofertę, jeśli byłaby godna uwagi. Teraz znajduję się w bardzo komfortowej pozycji, bo mogę wrócić, ale nie muszę - przyznał Gołowkin, jeden z największych mistrzów wagi średniej w historii boksu, obok takich "kozaków" jak Carlos Monzon, Marvin Hagler czy Bernard Hopkins.
Mogliby wziąć. Ale musiałby to wyznanie zmienić szybko. Bo od zawsze wiadomo, że jak Adamek jest szybki, to może wygrać z każdym !
Masz niedokładne informacje. Tam też chleją, al "jak Allach nie widzi". A nie widzi, jak na przykład wleziesz do piwnicy, szczególnie po zmroku. Albo pod stół i przykryjesz go dokładnie kocem. Ale musiałby pić szybko. Bo jak będzie szybki, to Allach nie zauważy nawet w dzień i bez piwnicy :P
Z tymze tu chyba Adamek jest bardziej zaangazowany w promowanie za judaszowe srebrniki antychrzescijanskich wartosci czyli fejmy i wóda ;)
wroci tylko na rewanz z Szeremeta
*
*
*
Dlaczego bijesz tak nisko i starasz się zrobić taką złą dyskusję? To jest naprawdę niepotrzebne. Dlaczego starasz się podważyć wielkość kogoś, kto niewątpliwie jak to w tekście powyżej zostało napisane może być stawiany w jednym rzędzie z kozakami tej historycznej dla boksu wagi? Weź się trochę ogarnij, bo według mnie nienawiść przesłania ci oczy i nie potrafisz docenić prawdziwej klasy.
Moim zdaniem Gołowkin może wrócić na rewanż z Rollsem, który ma ostatnio bardzo dobrą passę. Mógłby też postawić kropkę nad i w starciu z Vanesem Martirosyan czyli rasowym 154 lbs, który przed ich pierwszą walką nie walczył 2 lata i był wzięty przed porażką. Ok, ok... myślisz, że to zbyt słabe, ale 2018 nie był przecież tak dawno. Vanes przez ten czas na pewno wrócił do tablicy i się rozwinął. Teraz w 2024 pewnie byłaby lepsza walka z jego strony. To jest naprawdę kusząca propozycja.
Z innych tematów dobrze by było zobaczyć ponowne starcie z Brookiem. Myślę, że tam nie zostało wszystko do końca wyjaśnione. Brook na tym pierwszym F2F nakładł na siebie garniaków, kamizelek, poduszek nawsadzał na ramiona i wyglądał bardzo dobrze - na pierwszy rzut oka nie do rozpoznania, że w 147 toczył najlepsze walki.
Nie można też przecież zapomnieć o tak dużym nazwisku jak Dominic Wade. Panowie, walka z Gołowkinem tylko go uskrzydliła i ten gość wyciągnął wnioski z porażki. Nie był wzięty z przypadku. To, że przegrał z prawdziwym dominatorem MW to nie wstyd, a następnie jego dalsza kariera tylko pokazła jaki potencjal w nim tkwił.
Willie Monroe Jr to był twardy contender. Śliski, szybki, zwinny, szkoda że już nie walczy. Czasami jak oglądam boks to znajduję te małe smaczki u innych pięściarzy, które Willie potrafił przekazać i pokazać. Wracam do jego walk jesiennymi wieczorami. Dużo się można z tego nauczyć.
Nie zapominajmy też o Davidzie Lemieux. Przecież to wówczas była walka o koronę MW ocierająca się o historyczny pojedynek P4P tej wagi. Jestem naprawdę zbulwersowany tym, że ktokolwiek śmie twierdzić, że GGG dopuścił się faulu i powinien był przegrać przez dyskwalifikację. Moim zdaniem tam wszystko było czysto, a Lemieux, któremu miejsce w szeregu pokazali Alcine i Rubio zwyczajnie mnie rozczarował. Przed walką myślałem, że to bombardier, który rozwali wszystkich, a dzielny Kazach będzie musiał się wspiąć na wyżyny żeby go poskromić. Kolejna walka Lemieux z BJS to tylko wypadek przy pracy. BJS pokazywał potem przecież w jednym z filmików na worku dlaczego ta walka wyglądała tak, a nie inaczej i dlaczego to był straszny fart z jego strony, że udało mu się wygrać z Lemieux.
Wracając do Rubio. Widzieliście jaki świeży był wtedy Meksyk? Przecież to była rozpędzająca się maszyna, którą Gołowkin zgasił tym prawym bitym z góry na skroń/czubek głowy i pokazał przebłysk geniuszu. Moim zdaniem sam James Toney czy Bernard Hopkins klękaliby za każdym razem gdyby Kazach wyrzucił ten cios. Wspominając poczciwego Bernarda..., szkoda że do tej walki nie doszło, bo przecież wtedy ten świeży Hopkins rzucał zaporowe warunki dominatorowi MW, który twierdził że zmierzy się z każdym od 154 do 168 lbs, ale niestety do walki nie doszło z winy młodziutkiego Hopkinsa, który oferował 172 lbs. Tak samo Froch starał się wywrzeć zbyt dużą presję odchodząc już prawie na emeryturę, ale wówczas dominator MW był zajęty ww. walkami, przy których oferta Frocha była po prostu, miałka, śmieszna i nie do przyjęcia. Ward to też historia na zupełnie inną opowieść, myślę że Amerykanin się wtedy przestraszył siły tego niszczyciela i nie odpowiadał na maile - oh wait, może to było w drugą stronę? No, ale to się nie składa do kupy. Nie pamiętam już. Zostawmy to jak jest.
Dobra kurwa, dalej mi się nie chce, a mógłbym on and on. O Cotto nawet nie wspomniałem. Mack the knife, Geale, Rosado (Gołowkin był chory wtedy... :(), Proksa.
Niech wraca Gołowkin, Alimkhanuly na niego czeka.