MARCO HUCK WRÓCIŁ PO CZTERECH LATACH I ZNÓW WYGRYWA
Marco Huck (43-5-1, 28 KO) wrócił po czteroletniej przerwie i w walce wagi ciężkiej pokonał Evgeniosa Lazaridisa (19-6, 13 KO).
Były król kategorii cruiser wniósł do ringu dokładnie sto kilogramów. Fizycznie wyglądał dobrze, ale boksersko był - delikatnie mówiąc - zardzewiały. I wyjątkowo ostrożny jak na siebie. Kilka centymetrów wyższy i cięższy o osiemnaście kilogramów przeciwnik budził w nim respekt, którego zazwyczaj rywalom nie okazywał...
Huck operował przede wszystkim lewym prostym, a prawej ręki używał do ciosu na korpus. Mało było zrywów i zmian tempa, z czego niegdyś słynął. W sumie tylko w piątej rundzie dwukrotnie wydłużył kombinację jak za najlepszych lat. Pozostałe były po prostu nudne...
Lazaridis trafił czysto raz - prawym sierpowym w drugiem starciu. Huck musiał to odczuć, bo spanikował i szybko klinczował. Grek bojąc się jakby o swoją kondycję dopiero w ostatniej, dziesiątej rundzie podkręcił tempo. I w sumie tylko te dwie rundy - drugą i dziesiątą, można było dać jemu. Trójka sędziów znalazła jeszcze jedną taką rundę, punktując zgodnie na korzyść Hucka 3x 97:93.
Nikogo nie powinno się skreślać, szczególnie z takim nazwiskiem, lecz obchodzący w listopadzie czterdziestkę Huck nie ma raczej najmniejszych szans na podbój wagi ciężkiej, a nawet w bridger nie wróżymy już sukcesów...
Ewentualnie można takiego przechodzonego zawodnika wcisnąć jako zastępcę, gdyby z różnych powodów wysypał się pierwotny przeciwnik. Zawsze lepszy taki Huck, niż jakiś Ellis Zorro, którego Opetaia skasował w pierwszej rundzie i nawet się nie spocił.
trochę lepsze argumeny niż głupie X DDDDD
Z kolei Briedis Huck ciężko argumentować, że 32-letni Huck nie był już prime. Huck wcześniej de facto przegrał z Lebiediewem, remisował z Afolabim, dostał bęcki od 40-letniego Arslana. Po prostu był to gorszy bokser od Briedisa, a gdzie w ogóle porównywać z takim geniuszem jak Usyk.
Huck Lazaridis oglądałem jednym okiem, bo były nudy. Lazaridis to jest 3 setka boxreca, może realnie nieco wyżej skoro poradził sobie z Dowbyszczenką i ustał 10 rund z Kabayelem. Huck był owszem lepszy, ale bez wyraźnej przewagi, nie było widać różnicy poziomów. Jak trafi na kogoś solidnego z pierwszej setki, to boksując w ten sposób dostanie solidny wp...l, na który od dawna zasługuje.
Sentyment bierze górę nad realną oceną
*
*
*
Pięknie to ująłeś. Powiem więcej. Povietkin skończył z czerwoną mordą, ale wygrał. Nie wiem co mu się wtedy stało. Huck przepierdolił parę innych walk niż to było wyżej napisane i widziałem to na żywo. Nie mam pojęcia kto może doceniać faularza i ulubieńca DE salonów. Naprawdę tak nisko upadliście, że w tę stronę idziecie?