OSTATNI TANIEC MICHAELA CONLANA Z NOWYM TRENEREM
To ma być ostatni taniec dla Michaela Conlana (18-3, 9 KO). Robi więc co w jego mocy, aby karierę zakończyć z przytupem.
Irlandczyk na pewno spełnił się na ringach olimpijskich, lecz jako zawodowiec dwukrotnie atakował tron mistrza świata i dwukrotnie przegrał.
W poprzedniej walce, będącej pierwszą pod okiem trenera Pedro Diaza, Irlandczyk przegrał niespodziewanie z Jordanem Gillem. Ma wrócić pod koniec tego roku, ale już z nowym szefem w narożniku.
Medalista olimpijski będzie musiał podjąć decyzję, gdzie i z kim teraz potrenuje. James "Buddy" McGirt, Stephen Smith i Grant Smith to kandydaci do tego stanowiska. Conlan "przetestował" kilku trenerów w ostatnim czasie i właśnie ta trójka zrobiła na nim największe wrażenie.
- Zamierzam trochę poczekać, zanim podejmę decyzję. To będzie kluczowy ruch, więc nie zamierzam się spieszyć. Przemyślę to na spokojnie, daję sobie czas na podjęcie decyzji do sierpnia - powiedział Conlan.
Taki szok trzeba było jakoś załagodzić, stąd dwie kolejne walki były już z takimi przeciwnikami, jakich Conlan ceni i lubi. Po czym znów batki, przy czym w ostatniej walce od gościa z pogranicza drugiej setki Boxreca. Jak dla mnie szkoda zdrowia. Jeśli koniecznie chce zakończyć zwycięstwem, może sobie obić jakiegoś Argentyńczyka czy Kolumbijczyka do wynajęcia. Albo nawet na bogato - Łaszczyka. Co sobie będzie chłop żałował. I może kończyć.