David Benavidez (29-0, 24 KO) w swoim debiucie w wadze półciężkiej pokonał Aleksandra Gwozdyka (20-2, 16 KO), byłego mistrza świata i jednego z liderów limitu 79,4 kilograma.
Po pierwszej, jeszcze w miarę rozpoznawczej rundzie, dwukrotny champion niższego limitu wziął się ostro do pracy. Jak zwykle wyprowadzał mnóstwo ciosów, bił dużo po dole i zdominował przeciwnika. Inna sprawa, że w wyższej dywizji jego ciosy nie robią już chyba takiego wrażenia. Albo nie robiły na Gwozdyku, który choć oddał inicjatywę, to w żadnym momencie nie był poważnie zagrożony nokautem.
- Dałbym sobie siódemkę w skali od jeden do dziesięciu za ten występ - powiedział po wszystkim Benavidez, który tym samym sięgnął po pas WBC wagi półciężkiej w wersji tymczasowej. Po ostatnim gongu sędziowie wskazali na niego jednomyślnie - 116:112, 117:111 i 119:109.
- Gwozdyk to świetny zawodnik, ale nic dziwnego, skoro był medalistą olimpijskim i zawodowym mistrzem świata. Wciąż mogę zejść do wagi super średniej, jeśli tylko dostanę walkę z Canelo lub on zrzeknie się tytułów - dodał 27-letni bombardier z Arizony.
Statystyki ciosów:
Gwozdyk 163/699 (23%) - Benavidez 223/521 (43%)