BEST I FACED: SHANNON BRIGGS
Wracamy z kolejną odsłoną ankiety "Best I Faced" autorstwa magazynu The Ring. Dzisiaj w roli głównej Shannon Briggs (60-6-1, 53 KO), który na przełomie wieków należał do szerokiej czołówki kategorii ciężkiej.
Popularny "The Cannon" zaczynał swój żywot w kolorowej dzielnicy Nowego Jorku, zwanej Brownsville, pełnej przemocy, walk i strzelanin. To właśnie z tej okolicy wywodzą się inne legendy wagi ciężkiej takie jak choćby Mike Tyson czy Riddick Bowe. Amerykanin rozpoczął swoją przygodę z boksem w nastoletnich czasach, a karierę amatorską zwieńczył złotym medalem krajowych mistrzostw w 1992 roku.
Pierwsze 25 zawodowych walk Briggsa kończyło się zwycięstwami Amerykanina i co warto podkreślić, piętnastu z rywali nie wyszło poza pierwszą rundę. Gdy na drodze Shannona stanął Darroll Wilson okazało się jednak, że i myśliwy potrafi się czasem zamienić w zwierzynę. Porażka w trzeciej rundzie zabrała nowojorczykowi zero z rekordu. Odkupienie (czy zasłużone to temat na inną historię) przyszło pod koniec 1997 roku wraz ze zwycięstwem nad kończącym karierę George'em Foremanem.
Wygrana nad legendarnym "Wielkim" pozwoliła Briggsowi na pierwsze podejście do pasa mistrzowskiego. W marcu 1998 roku przez moment zapachniało sensacją, gdy w pierwszej rundzie Lennox Lewis zachwiał się po lewym sierpowym. Brytyjczyk zachował jednak stoicki spokój, stopując rywala w piątej odsłonie. Co się odwlecze, to nie uciecze i Briggs dopiął swego ponad osiem lat później, nokautując na sekundy przed końcem Siergieja Liachowicza, zdobywając tytuł WBO. Pas ten kilka miesięcy potem zabrał mu Sultan Ibragimow, a starcie z Witalijem Kliczką z 2010 roku było ostatnią próbą podboju pasa mistrzowskiego przez Amerykanina.
Osiągnięcia Shannona? Linearne mistrzostwo, pas WBO, wygrane nad wspomnianymi już wcześniej Foremanem i Liachowiczem, a także Rayem Mercerem, remis z Francois Bothą - "The Cannon" widział naprawdę kawał bokserskiego świata i postanowił sklasyfikować swoich rywali, co prezentujemy poniżej.
Najlepszy jab: George Foreman
- Najlepszy prosty, który czułem prosto na głowie, za każdym razem celny, miał George Foreman. Nie był to może najszybszy cios, ale był bardzo celny i czasami nie mogłem od niego uciec. Jab Lewisa był trudny do uniknięcia, był dokładny i mocny, to samo lewy prosty Raya Mercera. Strasznie bolał, niczym uderzenie z prawej ręki.
Najlepszy w obronie: Sultan Ibragimow
- Dużo się ruszał, w ogóle nie mogłem go trafić.
Najlepszy na nogach: George Foreman
- To musi być George. Był taki spokojny i zrelaksowany. Wiedział, gdzie jest w ringu, mógł skracać ring, odcinać drogi ucieczki. Naprawdę nieźle się poruszał.
Najszybsze ręce: Francois Botha
- Nie wydawał się tak szybki, ale to było bardzo mylące.
Najinteligentniejszy: George Foreman
- To również George, ale i Ibragimow, który był całkiem sprytny, trzymał się z daleka. Tak czy siak, głos idzie na George'a.
Najsilniejszy: Lennox Lewis
- Był solidny. Gdy złapałem go w klinczu w pierwszej rundzie, to było jak przytulanie budynku. Nie mogłem w to uwierzyć. Nie cofał się, był taki silny. Również i George miał wielką moc, był twardo osadzony na nogach.
Najtwardsza szczęka: George Foreman
- Biłem Bothę naprawdę kilkoma mocnymi bombami i stał. George przyjmował ode mnie piekielne uderzenia. Byłem młody, miałem 25 lat, potrafiłem łamać. Po walce był dość spuchnięty. To musi być George.
Najmocniej bijący: Lennox Lewis
- Walczyłem z kilkoma puncherami. Tak wieloma okrutnymi puncherami, które sprawiały, że mówiłem "wow!". Ibragimow, mały facet, ale bił mocno, mógł znokautować każdego. Botha był bardzo mocny, to samo Ray Mercer. Nie można zapominać o Witaliju Kliczce. Raz uderzył mnie tak mocno, że nie wiedziałem, gdzie jestem. Głos idzie jednak na Lennoxa Lewisa, ta prawa ręka mogłaby uśpić każdego.
Najlepiej boksujący: Lennox Lewis
- Potrafił jabować, poruszać się, był sprytny, wiedział, kiedy walczyć w półdystansie.
Najlepszy ogółem: Lennox Lewis
- Lennox i George. Ray Mercer był niesamowity, z kolei Botha twardy. Powiedziałbym jednak, że najlepszy był Lennox Lewis, jeden z największych. Jeden z najlepszych pięściarzy wszech czasów w wadze ciężkiej.
Jak ktoś ma chwilę. Punktacja Briggs-Foreman pls. Wrzucajcie.
8-4 George ale żeby były rundowe konkrety, to musiałbym poszukać na starym kompie
Nie no, takich półśrodków nie uznajemy. Runda po rundzie. Nawet jak masz wrzucić w jakimś tam randomowym temacie lub dawno po czasie. Ty wiesz, że ja przeczytam i swoje pomyślę. Runda po rundzie pls.
2-4, 7-9, 11-12 Foreman, 1, 5-6 i 10 Briggs. Ze dwie swingowe rundy
Media zmusiły sędziów do forowania Briggsa, bo miał modną fryzurę.
Foreman przegrał bo to była ustawka. Ale wiemy, że powinien był co najmniej zremisować!
Nie mam zdania czy to był materiał na ścisłą czołówkę ale ty chyba jesteś bardziej radykalny niż ja?
Piszesz że "To nie był materiał na ścisłą czołówkę". Przecież był mistrzem świata i moim zdaniem nieuczciwie odebrał Foremanowi pas...
Dobrze pamiętał, że Briggs był mistrzem?
Jak skała mówi się o kimś do kogo masz duży szacunek. Rock solid jest trochę beyond that. He was solid to takie poklepanie po główce.
I sorry, że się tak czepiam drobnostek, żeby się trochę powymądrzać, nie jest to krytyka całości tekstu, który uważam za bardzo dobry.
W sensie, że go pokonał, ale z tym najsilniejszym to bym polemizował. Przecież Briggs stał w ringu i wymieniał ciosy z Foremanem i nawet spierdalał tam. Reliable to nie jest rock fucking solid. Rock fucking solid to jest ściana, tedy to jest dom, który ciężko przestawić. Też nie czytałem tekstu oryginalnego, ale potrafię sobie wyobrazić co Brooklyn Briggs miał na myśli. Na pewno nie chodziło mu o skałę.
STRONGEST
Lennox Lewis: “I’d probably say Lennox. He was solid. When I grabbed him in a clinch in the first round, it was like hugging a building. I couldn’t believe it. He wasn’t moving back, he was so strong. George was strong, too. He was planted.”
" z tego co pamiętam to 2 -3 rundy dla Briggsa 1-2 remis reszta Foreman "
Uuuu czyli według ciebie Foreman wygrał zdecydowanie.
Dla mnie Foreman minimalnie wygrał z Briggsem. Ale Nie pamiętam...
Chyba muszę obejrzeć tę walkę...